DZIAŁALNOŚĆ ZAKŁADU PO ŚMIERCI ZAŁOŻYCIELA

July 27, 2017 | Author: Kamila Urbaniak | Category: N/A
Share Embed Donate


Short Description

1 Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela 81 Rozdział III DZIAŁALNOŚĆ ZAKŁADU PO ŚMIERCI ZAŁOŻYCIELA Wsp...

Description

81

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

Rozdział III

DZIAŁALNOŚĆ ZAKŁADU PO ŚMIERCI ZAŁOŻYCIELA Wspierajmy i pomagajmy, czym i jak możemy i nie dopuśćmy, by tak piękna instytucja, świeżo zreorganizowana, wzorowo prowadzona, powstała z prywatnej inicjatywy, oddająca społeczeństwu usługi wielkie – miała upaść lub cierpieć dla braku środków do bytu1. Z odezwy prasowej Jak funkcjonował Zakład Wychowawczy ks. Kazimierza Siemaszki po śmierci założyciela? Odpowiedzi na to pytanie częściowo udzielają dokumenty z Archiwum Zgromadzenia Księży Misjonarzy na Stradomiu w Krakowie2. Ponieważ jednak wiele z nich nie zachowało się do dzisiaj, trudno byłoby odtworzyć szczegółowo historię Zakładu jedynie w oparciu o materiały archiwalne. Dlatego dla lepszej prezentacji tematu do badań włączono również zachowane relacje prasowe oraz opracowania. Ze względu na niedobór źródeł niektóre okresy działalności Zakładu im. Ks. Siemaszki zostały przedstawione w sposób bardziej szczegółowy (czasami dla pokazania atmosfery czy specyfiki pracy), inne zaś aspekty zaznaczone są jedynie bardzo pobieżnie lub całkowicie musiały zostać pominięte.

1. Zakład wychowawczy przy ul. Długiej Po niespodziewanej śmierci ks. Siemaszki kierownictwo Zakładu objął ks. Sylwester Binek, dotychczasowy dyrektor Małego Seminarium na Kleparzu3. Następnie, 1

AMS, I. 32. L. Piotrowski, Zakład Im. Ks. Siemaszki, „Głos Narodu” nr 415 z 30 grudnia 1905 r.

2

Materiały archiwalne znajdujące się w Archiwum Państwowym w Krakowie i innych krakowskich zbiorach nie wnoszą nic nowego do informacji pochodzących z Archiwum Zgromadzenia Księży Misjonarzy. 3

AMS, II. 6. a. Wypisy z „Roczników Obydwóch Zgromadzeń Św. Wincentego a Paulo”, 1904, s. 265.

82

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

od 12 września 1906 roku, prowadzenie Zakładu przejął ks. Jan Rzymełka4, a od 1912 r. kierował nim ks. Jan Lorek – pełen energii misjonarz z Górnego Śląska. W 1917 roku ks. Seweryn Karolczyk przybył do Czernej na parotygodniowe zastępstwo, a pracował w Zakładzie jako prefekt aż do 1950 roku5. Przede wszystkim tym osobom dzieło ks. Siemaszki zawdzięcza swoje istnienie i rozkwit, szczególnie w okresie dwudziestolecia międzywojennego.

1.1. Okres przejściowy: 1904–1906 Niewiele wiadomo o działalności Zakładu zaraz po śmierci założyciela, czyli w latach 1904–1906, kiedy dyrektorem został mianowany ks. Sylwester Binek, a jego pomocnikiem – ks. Jan Słupina6. Z relacji ks. Siemaszki wiemy, że Zakład przeżywał ogromne problemy materialne7, które były przyczyną jego zmartwień i problemów. Z prasy dowiadujemy się, że pomimo trudności Zakład funkcjonował sprawnie pod rządami ks. Binka. Niestety, jest to jedyna zachowana, obszerniejsza relacja z tego okresu. Życie w domu przy ul. Długiej w 1905 roku tak opisane zostało przez krakowską prasę z okazji wizyty św. Mikołaja u chłopców: śmiech serdeczny i wesołość szczera góruje nad wszystkim. Jednym słowem: nastrój czysto rodzinny, domowy, ot jak za dawnych czasów u matusi w domu. (…) Jest sporo takich, którzy nawet z imienia rodziców nie znają, (…) wielu takich, co w domu nie zaznaliby tego ciepła, nie odetchnęliby tą atmosferą czystą i zdrową8.

Według tejże relacji, ks. Sylwester Binek, dyrektor Zakładu, mieszkał na pierwszym piętrze w dwóch skromnych, niewielkich pokoikach. Na dziedzińcu znajdowała się figurka Matki Bożej Niepokalanej i kilka drzew. Było to miejsce zabaw i wypoczynku dzieci. W skład zabudowań wchodził: jeden budynek dwupiętrowy i dwie oficyny trzypiętrowe. Najbliżej mieszkania ks. dyrektora znajdowała się kaplica i sypialnia dla chłopców. W czystej i obszernej kaplicy wszyscy chłopcy, niezależnie od wieku, rozpoczynali dzień modlitwą – bardzo wcześnie, bo już o godzinie 4.30. Potem uczestniczyli we Mszy św., przed obiadem odmawiali Anioł Pański, po południu przychodzili do kaplicy na nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, a wieczorem gromadzili się na modlitwę – młodsi o 18.30, starsi o 19.009. Obok kaplicy znajdowały się schludne i czyste sypialnie dla chłopców młodszych, a dalej dla terminatorów. Łóżka żelazne, na nich sienniki przykryte kocami w różnych kolorach, ponieważ w Zakładzie nie była wymagana jednorodność 4

AMS, VII. 15. Nominacja ks. Jana Rzymełki z 12 września 1906 r.

5

Z. Lewakowska, Wielkie dzieło miłości i poświęcenia, „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dnia 15 czerwca 1928, s. 3. 6 Kronika Kleparz, w: „Roczniki obydwóch Zgromadzeń św. Wincentego a Paulo” (później cyt.: ROZ) 1906, nr 1 (XII), s. 124. 7

AMS, X. 1. 1901. nr 5. Pismo przewodnie do sprawozdania ks. Siemaszki.

8

AMS, I. 32. L. Piotrowski, dz. cyt.

9

Tamże.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

83

ubrania i wyposażenia. Chłopcy zajmowali sypialnie w zależności od wieku: oddzielnie spali najmłodsi w wieku 7–10 lat i starsi: gimnazjaliści, uczniowie szkół średnich i zawodowych. Choć w sypialniach nie mieszkał z chłopcami żaden wychowawca, nie było z nimi problemów wychowawczych. Ks. Binek tak to wyjaśniał: na każdej sali jest wyznaczony jeden ze starszych chłopców, wzorowo się prowadzący, który czuwa nad porządkiem, a co rano, przed pójściem do zajęcia obowiązany jest zdać ze swego dyżuru sprawozdanie. Wszystkim zostało wyjaśnione, że nie jest to żadne szpiegostwo ani donosicielstwo, lecz jedynie spełnienie pięknej powinności dla dobra wszystkich10.

Oprócz tego ks. dyrektor pilnował porządku, dwu lub trzykrotnie sprawdzał sypialnie, przyznając, że chłopcy zachowują się bardzo spokojnie. Kuchnia, bardzo skromnie wyposażona w naczynia, była schludna i czysta. Jasna jadalnia została odnowiona w wakacje 1905 roku. Tu chłopcy gromadzili się na posiłek 5 razy dziennie; trzy razy w tygodniu otrzymywali dania mięsne, głównym składnikiem posiłków były jarzyny. Nad jadalnią znajdowała się sala gimnastyczna przeznaczona na uprawianie sportu i wypoczynku podczas niepogody, a także wykorzystywana jako sala teatralna. Młodsi i starsi chłopcy uczyli się w osobnych salach pod nadzorem brata misjonarskiego, pomocnika ks. dyrektora. Chłopcy byli zdyscyplinowani, w sali nauki panowała zupełna cisza. Dawało się zauważyć, że młodzież wychowywana była według zasad obowiązkowości i karności11. Do szkół normalnych i wydziałowych uczęszczało 44 chłopców, do gimnazjum i szkół realnych – 25, resztę stanowili najstarsi – akademicy i terminatorzy. Zakład był utrzymywany z subwencji przyznanych przez władze państwowe, z wpłat rodziców bądź opiekunów wychowanków oraz z datków ofiarowanych przez społeczeństwo12. Placówka, pomimo ogromnych trudności finansowych, kontynuowała pracę rozpoczętą przez ks. Siemaszkę. Ks. Sylwester Binek w 1905 roku zwrócił się do Dyrekcji Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń w Krakowie o pomoc w prowadzeniu i remontowaniu Zakładu, ponieważ nie posiadał on żadnych stałych funduszy. W Zakładzie mieszkało wówczas 97 chłopców z wszystkich stron kraju, ale niewielu takich, którzy za pobyt w Zakładzie płacili pełną kwotę za utrzymanie, czyli 24 korony miesięcznie. Większość płaciła tylko jakąś jej część, a 27 nie płaciło zupełnie nic13. Dyrektor Zakładu zwrócił się także z prośbą do Wydziału Krajowego we Lwowie o podwyższenie subwencji na rok 1906, która dotychczas wynosiła 1600 koron. Prosił o większe wsparcie, gdyż do Zakładu ciągle zgłaszali się chętni, ale nie mogli zostać przyjęci z powodu braku funduszy. Oprócz pracy wychowawczej i opiekuńczej konieczne były pewne adaptacje budynków

10

Tamże.

11

Tamże.

12

AMS, III. 2. d. 1905. Pisma ks. S. Binka do Wydziału Krajowego i Magistratu m. Krakowa; AMS, III. 5a. s. 151. Odezwa z prośbą o datki. 13 AMS, III. 3. 1905, nr 1. Pismo ks. Sylwestra Binka do Dyrektora Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń w Krakowie.

84

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

ze względów higienicznych oraz spłata rat kredytów hipotecznych14. W odezwie do społeczeństwa ks. dyrektor tak przedstawia posłannictwo placówki: Celem tego Zakładu jest ratowanie biednych i moralnie zaniedbanych chłopców, którzy od rodzin opuszczeni, chowają się na ulicznym bruku, bez dachu nad głową, bez chleba w żołądku – a bez Boga w sercu. Im więc ma Zakład ten nie tylko zastąpić rodziców i starać się o niezbędnie potrzebną naukę i o wychowanie religijno-moralne, lecz także zatrudnić ich pracą odpowiednią do ich sił, talentu i skłonności, wyszukać jaki termin lub praktykę i tym sposobem podać im środki do utrzymania i zabezpieczenia życia na przyszłość15.

W dokumentach archiwalnych z tego czasu znajduje się list, który szczegółowo omawia, jak ks. Binek popadł w konflikt z szewcem Ludwikiem Gołąbem, zatrudnionym w Zakładzie, dając jemu i jego rodzinie mieszkanie w Zakładzie za wygórowany czynsz. Kiedy zabrakło zapewnianej przez księdza pracy, a szewcowi nie starczyło pieniędzy na opłacenie czynszu, ks. Binek postanowił wyrzucić go z mieszkania. Całą tę sytuację skrzywdzenia opisuje ów szewc w długim liście do ks. Binka, w którym zawarte są i takie bardzo ostre słowa: ksiądz dla mnie i mojej rodziny był więcej niż katem. Bo kat raz zetnie głowę, (…) a ksiądz mnie wraz z mą rodziną tak zniszczył, że nie mogę już ratować się z nędzy16.

Trudno jednak powiedzieć czy konflikt ten był przyczyną krótkiego sprawowania funkcji dyrektora Zakładu przez ks. Binka.

1.2 Lata: 1906–1918 O tym, że Zakład nieprzerwanie funkcjonował w okresie 1906–1918 świadczą przede wszystkim potwierdzenia wpłat dokonywanych na jego rzecz przez różne instytucje17. 12 września 1906 roku dyrektorem Zakładu został ks. Jan Rzymełka18. Zarząd Zakładu składał się wówczas z księdza dyrektora i trzech braci ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy19. Sytuacja materialna pozostała niezmienna, czyli na krawędzi funkcjonowania. Wydział Krajowy we Lwowie nie zwiększył funduszy na rzecz Zakładu, pozostawiając przyznane wcześniej 24 korony od każdego wychowanka sieroty. Za każdego przyjmowanego wychowanka Wydział jednorazowo płacił 50 koron przy przyjęciu20. W 1907 roku była to łączna kwota 1600 koron21. Dodatkowo Zakład otrzymał jednorazowo 14

AMS, III. 3. 1905. nr 2. Pismo ks. S. Binka do Wydziału Krajowego.

15

AMS, III. 5a. s. 151. Odezwa z prośbą o datki.

16

AMS, III. 2. d. 1905. nr 8. List Ludwika Gołąba, lokatora mieszkania przy ul. Długiej 38 do ks. S. Binka.

17

AMS, III. 2. d. 1906-1909. Druki wpłat.

18

AMS, VII. 15. Nominacja ks. Jana Rzymełki z 12 września 1906 r.

19

AMS, XV. 6. J. Rzymełka, Zakład im. Ks. Siemaszki, Kraków 1908, s. 5.

20

AMS, III. 2. d. 1907. nr 1. Pismo Wydziału Krajowego nr 7046 z 25 stycznia 1907 r. do Zakładu.

21

AMS, III. 2. d. 1907. nr 6. Pismo Wydziału Krajowego nr 31784 z 12 kwietnia 1907 r. do Urzędu

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

85

od Wydziału Krajowego 1200 koron na zakup odzieży i przyborów szkolnych22. Są też inne mniejsze jednorazowe wpłaty od osób prywatnych i instytucji23. Dokumentem rzucającym nieco światła na funkcjonowanie Zakładu w latach 1908 i 1912 są dwa artykuły ks. Jana Rzymełki24. Zakład w pierwszej dekadzie XX wieku nie posiadał ani zabezpieczenia finansowego, ani nie utrzymywał się z pracy wychowanków. W ten sposób stał się obecnie w ścisłym tego słowa znaczeniu zakładem miejskim, którego wychowankowie szukają nauki i zajęcia na różnych stanowiskach i zawodach25. W tym okresie do Zakładu przyjmowani byli kandydaci pochodzący głównie z Krakowa, tacy, którzy charakteryzowali się pracowitością i uczciwością. Uczęszczali oni do publicznych szkół lub warsztatów w mieście. Zakład wielką wagę przykładał do gruntownego wykształcenia chłopców. Każdy wychowanek miał skończyć cztery klasy szkoły elementarnej i, o ile zdolności na to pozwalały, również kilka klas szkoły średniej, aby przygotować się do wykonywania lepszych zawodów, takich jak kupiec, drukarz itp. Od wychowanka, który nie był zaangażowany w żadne prace w Zakładzie, wymagano pełnego zaangażowania się w naukę, mając na uwadze, że od rzemieślników oczekiwano już wówczas coraz lepszego przygotowania teoretycznego. Generalnie całe wychowanie w Zakładzie skierowane było jednak w stronę praktycznych zawodów, które mogą dać wychowankowi utrzymanie w warunkach, w których wychowywał się i żył26. Zmienił się więc profil Zakładu w porównaniu z tym, który zostawił ks. Siemaszko. Według relacji ks. Rzymełki, konieczna była zmiana dotycząca charakterystyki przyjmowanych do Zakładu kandydatów. Wyciągając wnioski z ich zachowania, zaczęto przyjmować takich, o których można było powiedzieć, że byli na wyższym poziomie moralnym. Akcentowano fakt, że Zakład nie ma charakteru przymusowego i poprawczego, ale stanowi miejsce dobrowolnego przygotowania się do zawodu i życia. Wydaje się, że przyjmowanie kandydatów nadających się bardziej do zakładów poprawczych stało się przyczyną problemów wychowawczych ks. Siemaszki na początku XX wieku. Dla takich ludzi potrzebne były specjalne zakłady. Zarzut tego rodzaju, to jest zdarzających się wypadków zbiegostwa, spotykał ciągle ś.p. Fundatora ks. Siemaszkę i przyczynił się wiele do jego śmierci, udaremniając prawie jego pracę w ostatnich latach, gdy już Zakład przestał być modnym. I dziś jak i dawniej Zakład nie może być poprawczym ani przymusowym, bo nie ma środków, sposobności ani miejsca do wyzyskiwania pracy swych wychowanków27.

Podatkowego w Krakowie i ks. Jana Rzymełki. 22

AMS, III. 2. d. 1907. nr 8. Pismo Wydziału Krajowego nr 53661 z 4 czerwca 1907 r. do Urzędu Podatkowego w Krakowie i ks. Jana Rzymełki. 23

AMS, III. 2. d. 1907. nr 10-17. Pisma różnych instytucji do Zakładu.

24

Trzeba być świadomym tego, że jest to tekst nie tylko przedstawiający Zakład, ale zwracający się do czytelników z prośbą o ofiarność na rzecz Zakładu. 25

AMS, XV. 6. J. Rzymełka, Zakład, 1908, dz. cyt., s. 1.

26

Tamże, s. 2.

27

Tamże, s. 3.

86

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Po zmianie profilu rekrutowanych kandydatów nastąpił szybki rozwój Zakładu. W dniu śmierci ks. Siemaszki liczył on 23 sieroty28. Natomiast po objęciu zarządu przez ks. Rzymełkę liczył na dzień 1 września 1906 – 79 wychowanków, 1907 – 120, 1908 – 157, 1909 – 167, 1910 – 200, 1911 – 210 wychowanków29. Według sprawozdania z 1908 roku ze 150 wychowanków w wieku od 6 do 18 roku życia30 31 było zupełnymi sierotami, 31 dziećmi biednych służących lub wdów, 27 sierot umieściła krakowska Rada Opiekuńcza, 26 sierot – fundusz Wydziału Krajowego. Opłata za jednego wychowanka wynosiła maksymalnie 24 korony miesięcznie, ale wpłaty wahały się od 8 od 24 koron. Zupełnie bezpłatne utrzymanie w Zakładzie otrzymywały 22 sieroty. Przy przyjmowaniu kierowano się zasadą: niech nie ucieka się do miłosierdzia innych ten, kto coś własnego posiada. Terminatorzy byli zobowiązani do wpłacania na rzecz Zakładu wedle możności od 12 do 20 koron miesięcznie, chyba, że ich pobyt opłacali majstrowie31. Oprócz powyższych wpłat Zakład otrzymywał następujące subwencje: Wysoki sejm krajowy 1 600 koron rocznie, Kasy oszczędności miejska i powiatowa po 200 koron rocznie, Izba handlowa i przemysłowa w Krakowie 300 koron, arcybractwo Banku Miłosierdzia 400 lub 500 koron według uznanego wsparcia, procent z fundacji Popiela wypłacany przez Magistrat krakowski 320 koron, procent z fundacji Wroczyńskiego wypłacany przez Arcybractwo Banku Miłosierdzia 319 koron i nieznaczne ofiary na Zakład ze strony społeczeństwa, które obecnie ze szkodą dla sierot już prawie zupełnie ustały32.

Do utrzymania Zakładu wliczano także spłatę długu hipotecznego zaciągniętego jeszcze przez ks. Siemaszkę. Coroczny deficyt Zakładu sięgał do 2 000 koron. Nie było więc funduszy na remont i adaptację budynku. Funkcjonowanie Zakładu było możliwe jedynie przy skrajnych oszczędnościach i niewielkiej opłacie służby zakładowej – 720 koron rocznie oraz bezpłatnym zupełnie zarządzie Zakładu, który był utrzymywany przez dom prowincjalny Zgromadzenia Księży Misjonarzy na Kleparzu. Zakład był też właścicielem domu wakacyjnego w Czernej, który po opłaceniu podatków i napraw nie przynosił żadnych dochodów. Z tych powodów wychowankowie żyli w Zakładzie w ubóstwie i często w braku pewnych, nawet bardzo potrzebnych, środków materialnych. Nie było zapasów, lecz wszelkie potrzeby uczniów załatwiało się w ostatniej chwili, gdy zachodziła już rzeczywista konieczność33. Stan majątkowy Zakładu w 1908 roku przedstawiał się następująco: wartość domu w Czernej ok. 40 000 koron. W Krakowie – wartość parceli i zabudowań przy ul. Długiej – 150 000 koron. Długi – pożyczki w Banku Krajowym: 21 000 koron z dnia 23 marca 1887 roku; 12 000 koron z dnia 2 października 1893; 11 000 koron z dnia 28 kwietnia 1897 roku, ogółem: 44 600 koron. 28 Choć w dwukrotnie ks. Rzymełka wymienia liczbę 23, to według zestawienia znajdującego się w AMS liczba ta wynosiła 63 i taka jest zdecydowanie bardziej prawdziwa. Dwudziestu trzech wychowanków Zakład liczył w chwili rozpoczęcia działalności w roku 1882. 29

AMS, XV. 5. J. Rzymełka, Zakład imienia Ks. Siemaszki dla biednych i opuszczonych chłopców, Kraków 1912, s. 1. 30

Tamże, s. 3.

31

Tamże, s. 4; AMS, III. 3. 1908. nr 2. Pismo Zakładu do Sejmu Krajowego (brudnopis).

32

AMS, XV. 6. J. Rzymełka, Zakład, 1908, dz. cyt., s. 4.

33

Tamże, s. 5.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

87

Na dzień 26 maja 1908 roku dług hipoteczny wynosił 27 381 koron. Ponadto Zakład winien był Zgromadzeniu 16 098 koron34. O bardzo trudnej sytuacji finansowej Zakładu w 1908 roku świadczy pismo, Zarządu do Wydziału Krajowego o coroczną subwencję z prośbą o wypłacenie choćby połowy przewidywanej kwoty35. Pomimo problemów finansowych pozytywne wyniki pracy i rozwój Zakładu możliwy był jedynie przy pomocy Zgromadzenia Księży Misjonarzy, które nieodpłatnie przeznaczyło na cele Zakładu budynki oraz księży i braci, zapewniając im całkowite utrzymanie na swój koszt36. Rozkwit Zakładu wynikał ponadto z niedostatku tego rodzaju instytucji w Krakowie. Prestiżu i społecznego szacunku dodawał Zakładowi fakt, że dawał możliwość wszechstronnego wykształcenia w dobrych szkołach i sprawdzonych pracowniach rzemieślniczych, że zajmował się sierotami i młodzieżą opuszczoną, był sprawdzony przez krakowską Radę Opiekuńczą oraz że prowadzony był przez duchownych37. W momencie wybuchu I wojny światowej Zakład w Krakowie liczył 226 wychowanków, w tym 71 rzemieślników umieszczonych u majstrów i pozostających pod bezpośrednią opieką Zakładu; 36 było natomiast pod pośrednią opieką Zakładu38. Wybuch wojny gwałtownie zmienił sytuację młodzieży, chociaż budynek nie został zajęty przez wojsko39. Funkcjonował nadal pomimo wielkich trudności finansowych, o czym świadczy nielicznie zachowana korespondencja dotycząca przekazywanych subwencji czy wywozu śmieci i popiołu40. Z powodu pogorszenia się ogólnej sytuacji materialnej Rada Opiekuńcza w Krakowie zawiadomiła, że mogą być problemy z wypłacaniem subwencji. Dlatego poprosiła Dyrekcję Zakładu o powiadomienie, którzy wychowankowie są tylko półsierotami i mogliby powrócić do swoich rodziców41. W 1915 roku liczba wychowanków zmniejszyła się z 226 do 120. Byli to ci, którzy nie mieli – podczas wojny – do kogo wrócić, pozostali więc w Zakładzie. Swoje przetrwanie placówka zawdzięcza następującym instytucjom: Radzie Opiekuńczej, Książęco-Biskupiej Komisji, Magistratowi m. Krakowa, Fundacji Krajowej Sierocej42 oraz Zgromadzeniu Księży Misjonarzy43. Rzemieślnicy, wychowankowie Zakładu brali udział w walkach w czasie I wojny światowej w ramach Drużyn Bartoszowych. 29 najstarszych, najzdolniejszych i zdrowych terminatorów wstąpiło w ich szeregi i wyruszyło do walki z Rosją w Karpatach. Na wojnę zostali wyposażeni przez Zakład w miarę możliwości w koce i nieodzowne narzędzia kuchenne. Innych wychowanków wcielono do wojska, gdzie służyli jako personel 34 AMS, VIII. 1. c). Stan majątkowy Zakładu ks. Siemaszki dla biednych i opuszczonych chłopców (realności w Czernej oraz Krakowie, ul. Długa). 35

AMS, III. 3. 1908. nr 1. Pismo do Wydziału Krajowego o dotację.

36

AMS, XV. 5. J. Rzymełka, Zakład, 1912, dz. cyt., s. 2.

37

Tamże, s. 2-3.

38

AMS, III. 3. 1915. nr 2. Pismo do Patronatu Krajowego dla rękodzieł i przemysłu.

39

AMS, I. 3. Zakład im. Ks. Siemaszki dla biednych i opuszczonych chłopców w latach wojny 1814–1919, s. 1.

40

AMS, III. 2. e. 1914-1918. Pisma urzędowe i korespondencja przychodząca do Zakładu.

41

AMS, III. 2. e. 1914. nr 4. Pismo od Stowarzyszenia Rady Opiekuńczej w Krakowie.

42

AMS, XII. C. 2. a). Spis wychowanków w roku szkolnym 1916/17.

43

AMS, III. 3. 1915. nr 1. Pismo do Dyrekcji Kolejowej oraz do Namiestnictwa w Białej (brudnopis).

88

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

pomocniczy, zgodnie ze swoim wyuczonym zawodem i posiadanymi umiejętnościami. Liczne zaangażowanie wychowanków dobrze świadczy o patriotycznym duchu i wychowaniu młodzieży Zakładowej44. Z ogólnej liczby 38 wychowanków, którzy zaangażowani byli w działania wojenne, czterech poległo, czterech dostało się do niewoli, pięciu zostało rannych45. Wszyscy wychowankowie, którzy pozostali w wojsku, dosłużyli się różnych stopni wojskowych w walkach na wielu frontach. Wychowankowie, szczególnie ci, którzy spędzili w Zakładzie całe swoje dzieciństwo i młodość, odnosili się do księży i wychowawców z życzliwością i zaufaniem, świadczą o tym liczne odwiedziny oraz otrzymywana korespondencja46.

1.3. Lata: 1919–1930 Po zakończeniu I wojny światowej Zakład przy ul. Długiej powrócił do normalnego funkcjonowania. Troska o wyszukanie i zdobycie nowych a stałych źródeł dochodu zrodziła pomysł wybudowania na parceli Zakładowej 15 sklepów wydzierżawianych na sześć lat katolikom47. Pozwoliło to zwiększyć ilość wychowanków utrzymywanych bezpłatnie z 30 do 78. Dzięki zaradności ks. Jana Lorka, ówczesnego dyrektora Zakładu, udawało się nie tylko dokonywać niezbędnych adaptacji budowlanych, ale także przyjmować bezpłatnie część wychowanków. W 1924 roku przyjęto na ogólną liczbę 300 wychowanków jedną trzecią z nich bezpłatnie48. W latach dwudziestych Zakład był jedynym w całym województwie krakowskim, do którego przyjmowano siedmioletnie sieroty i wychowywano w własnej szkole, a który doprowadzał do samodzielności finansowej przez zdobycie zawodu i zatrudnienia49. Największym problemem Zakładu był nieustanny brak środków finansowych oraz właściwie wyszkolonej kadry wychowawców, szczególnie księży i braci Zgromadzenia, przygotowanych do tego rodzaju posługi. Tak w liście do Przełożonego Polskiej Prowincji Księży Misjonarzy pisał o tym ks. Jan Lorek: Kilkakrotnie już wspominałem ks. Wizytatorowi, że potrzeba mi koniecznie drugiego księdza do pomocy, której po 5 letniej współpracy z ks. Rzymełką i kilkuletnim borykaniem się samemu, twierdzę, że dalsze prowadzenie Zakładu w tej formie, jak dotąd, jest, jeżeli nie lekkomyślne to bezcelowe. Przyznaje to każdy zwiedzający Zakład, że chyba niemożliwym jest pokonanie wszystkich obowiązków złączonych z wychowaniem; w takich wypadkach trzeba nadrabiać miną i ogólnikami, by się nie ośmieszać50. 44

AMS, I. 3. Zakład im. Ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 2.

45

AMS, III. 3. 1915. nr 2. Pismo do Patronatu Krajowego dla rękodzieł i przemysłu.

46

AMS, I. 3. Zakład im. Ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 2.

47

AMS, I. 6. Mowa ks. Jana Lorka z 15 czerwca 1925 r. o historii Zakładu.

48

Tamże.

49

AMS, III. 3. 1927. nr 2. Pismo Zakładu do Ministerstwa Skarbu z 28 lutego 1927 r.

50

AMS, III. 5a. s. 323. List ks. Jana Lorka do ks. wizytatora o zasadach pracy Zakładu z 8 lipca 1922 r., s. 1.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

89

Ks. Lorek zauważa konieczność bardziej indywidualnego podejścia do chłopców, odwiedzania ich w miejscach pracy, organizowania wyjść do teatru, na odczyty, wystawy, zwiedzanie historycznych miejsc Krakowa, zwrócenie uwagi na to, co należałoby przeczytać w prasie. Brakowało przygotowanych braci, którzy mogliby te zadania spełniać. Sam ks. dyrektor Lorek, podobnie jak cały personel, czuł się zmęczony ciągłym zabieganiem o sprawy materialne. Ciągłe zabiegi o finanse, o aprowizację dla 300 przeszło ludzi, tak absorbują personel, że się nie ma chwili wolnej dla siebie. W Zakładzie odpocząć nie można, chorować nie wolno. Pomijając już to, że się żyje tylko nerwami i ustawicznym napięciem ze szkodą dla zdrowia, cierpi na tym ogromnie duchowa strona. Późno się chodzi spać, późno też wstaje; brewiarz odmówić można tylko późnym wieczorem, czytania duchownego ma się jedynie łyk i wtedy, kiedy trzeba przygotować konferencję. Ponieważ każdy dyrektor w Zakładzie jest na polu wychowania dorabiającym się samoukiem, wypadałoby ciągle kształcić się pedagogicznie, już nie tylko dla uczciwego prowadzenia wychowanków, ale też, by w danym wypadku móc zabrać głos na zebraniach; ale ani na lekturę ani na zbytnie udzielanie się w pracy społecznej czasu wiele nie ma51.

Wezwanie to odniosło skutek po kilku latach – w 1925 roku do pracy w Zakładzie został skierowany ks. Jan Ciszowski. On, oprócz ks. Rzymełki, ks. Lorka i ks. Karolczyka, należał do najbardziej zasłużonych i najdłużej pracujących księży dyrektorów Zakładu. Przez 5 lat, czyli w latach 1925 do 1930, księża Lorek, Karolczyk i Ciszowski, pracowali razem. Pomimo przeróżnych trudności finansowo-personalnych Zakładu, odpowiedzialni za jego prowadzenie robili wszystko, aby jak najmniej cierpiała na tym młodzież i starali się wszechstronnie ją rozwijać. Dlatego oprócz codziennych zajęć organizowano także wspólne świętowanie. Przykładem takiego świątecznego dnia była niedziela 6 listopada 1927 roku, kiedy to w Zakładzie im. ks. Siemaszki przy ul. Długiej odbyła się uroczystość poświęcenia sztandaru. Aktu poświęcenia dokonał Metropolita Krakowski ks. bp Adam Sapieha. Na sztandarze widniał z jednej strony rycerz, zakuty w zbroję, w postawie klęczącej, oparty o miecz z napisem: Boże wspomóż, a na drugiej – Orzeł Polski z hasłem: Bóg i Ojczyzna. Książę Metropolita wezwał młodzież do pielęgnowania prawdziwych cnót rycerskich. Choć to dzisiaj niemodne, bo młodzież niestety za wiele mówi o swoich prawach, za bardzo egoistycznie zajęta jest sobą, bez myśli o wieczności i o bliźnich, tutejszy ks. dyrektor bardzo śmiało obrał za symbol i godło dla swego zakładu średniowiecznego rycerza, zakutego w zbroję, w kornej modlitwie. A przecież jest to obraz człowieka mężnego, szlachetnego, z gorącą wiarą w sercu, gotowego do poświęcenia i ofiar dla Boga i Ojczyzny52.

51 52

Tamże, s. 2.

AMS, I. 32. Uroczyste poświęcenie sztandaru w zakładzie ks. Siemaszki, „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dnia 9 listopada 1927 r.; AMS, I. 32. Nieopisane wycinki prasowe.

90

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Z Archiwum Księzy Misjonarzy.

1.4 Bursa dla terminatorów: 1930–1939 Po wybudowaniu i oddaniu do użytku w 1930 roku oddziału przy ul. Prądnickiej 3553, w dawnym Zakładzie macierzystym przy ul. Długiej mieściła się bursa dla młodzieży, która ukończyła szkołę podstawową w oddziale przy ul. Prądnickiej. Wychowankowie byli umieszczani w najlepszych warsztatach prywatnych w mieście. Zakład zawierał z firmami umowy, kontrolował pracę54. W domu przy ul. Długiej nie prowadziło się większych inwestycji, gdyż pojawił się pomysł, by do nowo wybudowanego gmachu przy ul. Prądnickiej przenieść także terminatorów. Zamiar ten jednak upadł. Wobec tego cały budynek został odnowiony i przystosowany do pomieszczenia 150 chłopców. Oprócz sypialń chłopcy mieli do dyspozycji dużą salę rekreacyjną, czytelnię, świetlicę55. Kuchnia i jadalnia dla chłopców została przeniesiona z ciemnych i dusznych suteren na parter. Do jadalni zakupione zostały nowe politurowane stoły i ławy. Stoły pokryto linoleum. Na miejscu dawnej jadalni urządzono umywalnię z 15 kurkami, sześcioma prysznicami 53

Patrz s. 111 niniejszej książki.

54

AMS, I. 15. Artykuł o Zakładach do Księgi Adresowej we Lwowie z 1934 r.

55

AMS, I. 13. Informacja o Zakładach wychowawczych.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

91

i dwiema kabinami z wannami. W gmachu głównym zbudowano nowe schody, bramę wjazdową i urządzono dwie świetlice, a w nich – nowe stoły do zabawy i odbiornik radiowy. Część domu pokryto blachą. Przeniesiono kancelarię i urządzono nową jadalnię dla księży. Za sypialnią ks. dyrektora urządzono dla niego łazienkę. Sukcesywnie dokonywano zakupów nowych łóżek i szaf dla terminatorów. W 1937 roku planowano otynkowanie całego obiektu, ponieważ od czasów ks. Siemaszki był on wykonany z czerwonej cegły i robił bardzo ponure wrażenie. W dalszych planach pojawiała się wymiana zniszczonych podłóg i okien. Fundusze na wspomniane inwestycje pochodziły przede wszystkim z wynajmu sklepów, zbudowanych w 1923 roku przez ks. Lorka. Dom przy ul. Długiej był jedynym dochodowym obiektem Zakładu, roczny jego dochód wynosił 18 000 złotych i przeznaczony został na spłatę rat i odsetek z pożyczek budowlanych. Trudna stawała się natomiast sytuacja młodzieży kończącej swoją edukację i pobyt w Zakładzie. Według sprawozdania z 1933 roku, w domu przy ul. Długiej znajdowało się około setki młodzieży, która znalazła się w najtrudniejszej sytuacji z powodu wielkiego kryzysu ekonomicznego. Bardzo trudno było umieścić chłopca w jakimś warsztacie. Wiele z nich zostało zamkniętych lub liczba pracowników zredukowano do minimum. Chłopcy na trzecim czy czwartym roku terminowania świadomie nie wyzwalali się, ponieważ po wyzwoleniu straciliby pracę. Właściciel warsztatu zaś chętnie trzymał chłopca bliskiego wyzwolenia, ponieważ niewiele mu płacił, a korzyść miał jak z czeladnika. Z chwilą wyzwolenia musiałby płacić mu o wiele więcej. Często nie był w stanie tego uczynić z powodu słabego ruchu w interesie, więc najczęściej po wyzwoleniu natychmiast zwalniał chłopca. Dlatego też wychowankowie domu przy ul. Długiej trwali jako praktykanci według zasady: lepiej zarobić mało niż nic. Chłopcy wiedzieli też, że po wyzwoleniu powinni opuścić Zakład. Sprawa terminatorów była bardzo trudna w owych latach. Mimo to, corocznie wyzwalało się po kilkunastu chłopców, którym Zakład nadal pomagał, szukając dla nich pracy czy wspierając materialnie w samodzielnym życiu56. Pomimo niekończących się trudności finansowych, Zakład funkcjonował wzorowo. Świadczą o tym liczne relacje zachowane w archiwum. Oto dwa przykłady: Dnia 21 października [19]38 zwiedzałem Zakład im. Ks. Siemaszki i zachwycony jestem czystością, porządkiem panującym w Zakładzie. [Podpis nieczytelny] lek[arz] powiat[owy]57.

I drugi: Zbudowany postępem pracy w Zakładzie i ujęty szczerą gorliwością dyrekcji, składam tej pożytecznej placówce życzenia najpomyślniejszego rozwoju. 22.10.1938 – Dr Tymiński – wojewoda krak[owski]58 .

Warto wspomnieć jeszcze o pewnej darowiźnie na rzecz Zakładu. W roku 1937 Zakład otrzymał w zapisie testamentalnym kamienicę przy ul. Floriańskiej 55, lecz 56

AMS, I. 11. W. Szymbor, Zakład im. ks. Siemaszki, s. 4.

57

AMS, I. 30. Księga pamiątkowa Zakładu z lat 1935 – 1949, s. 19.

58

Tamże, s. 20.

92

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

dochody z niej można było czerpać dopiero po dwóch latach, po spłaceniu długów po ofiarodawczyni Marii z Kulczyńskich Drzygiewiczowej i uiszczeniu opłat spadkowych59. Tak brzmi wierzytelny odpis jej ostatniej woli: Moja ostatnia wola. Kamienicę z długiem hip. weksl. przy ul. Floriańskiej nr 55 zapisuję Zakładowi im. Ks. Siemaszki dla biednych i osieroconych chłopców60,

pod pewnymi warunkami, takimi jak: wypłacanie ciotce staruszce dożywotniej renty w wysokości 50 zł miesięcznie, jednorazowo 5 000 zł poczciwej służącej. Testament ten został ogłoszony 12 sierpnia 1937 roku61. W dokumentach nie wspomina się więcej o wykorzystaniu kamienicy. Po dwóch latach, kiedy miała ona zacząć przynosić dochody, które wykorzystane byłyby na utrzymanie i wychowanie chłopców z Zakładzie, zamierzenia zniweczył wybuch II wojny światowej.

1.5 Okres II wojny światowej i lata powojenne Oprócz zacytowanych poniżej notatek nie udało się odkryć innych dokumentów świadczących o tym, co działo się w Zakładzie przy ul. Długiej podczas II wojny światowej. Na podstawie umowy z władzami niemieckimi Zakład został przeniesiony najpierw do budynku przy z ul. Hallera 42, a stąd na ul. Rękawka 3062. Działo się to 27 sierpnia 194363. W domu tym było ciasno i wilgotno64. Według poświadczenia z dnia 1 czerwca 1944, mieszkanie przy ul. Czernieckiego 14 zostało dodatkowo przydzielone Zakładowi z powodu niedostatecznego pomieszczenia dla wychowanków, przesiedlonych z ul. Długiej 42. W mieszkaniu nr 9 została pomieszczona krawczarnia, szwalnia, i pokój personelu65.

Natomiast 26 sierpnia 1943 r., w wyniku zarządzenia Urzędu Mieszkaniowego w Krakowie, 24 wychowanków zostało przesiedlonych z ul. Długiej w Krakowie do Zakładu w Czernej66. Do domu przy ul. Długiej 42 wychowankowie powrócili dopiero 9 lutego 194567.

59

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy im. ks. Siemaszki w Krakowie, materiały do „Roczników”, s. 17; AMS, I. 26. Wypisy do historii Zakładów, lata 1900 – 1903. 60 AMS, III. 5b. s. 209. Testament o zapisie kamienicy przy ul. Floriańskiej 55 dla Zakładu z 12 sierpnia 1937 r. 61

Tamże.

62

AMS, VIII. 3. h). Umowa Zakładu z władzami niemieckimi Krakowa z 10 lutego 1944 r.

63

AMS, III. 3. 1943. nr 2. Pismo ks. dyr. Seweryna Karolczyka do Polskiego Komitetu Opiekuńczego m. Krakowa z 24 sierpnia 1944 r.. Por. AMS, III. 3. 1945. nr 1. Pismo do Elektrowni Miejskiej w Krakowie o wysiedleniu na ul. Rękawka 30 i powrót na ul. Długą 42. 64

AMS, III. 3. 1944. List do ks. bp. J. Lorka z 1 kwietnia 1944 r.

65

AMS, VIII. 3. i). Poświadczenie dyrektora Zakładu z 1 czerwca 1944 r.

66

AMS, XII. C. 2. e). Spisy wychowanków z czasu II wojny światowej.

67

AMS, III. 3. 1945. nr 1. Pismo do Elektrowni Miejskiej w Krakowie o wysiedleniu na ul. Rękawka 30 i powrót na ul. Długą 42.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

93

Według relacji ks. Karolczyka Zakład przy ul. Długiej stosunkowo najmniej ucierpiał. Był najkrócej zajęty przez okupanta. Remont został wyceniony na sumę 300 000 zł. Przy pośpiesznej ewakuacji Zakładu na Podgórze zginęło wiele przedmiotów wyposażenia, bądź w wyniku kradzieży, bądź na skutek pozostawienia go pod gołym niebem. W ciasnym pomieszczeniu na Podgórzu nie było miejsca na zmagazynowanie sprzętów, więc stoły, szafy, ławki, i tym podobne sprzęty zniszczyły się na deszczu, mrozie i słońcu68. O warunkach funkcjonowania Zakładu świadczy relacja opisująca jego działalność podczas wojny, pochodząca z 1945 roku: Mimo ciężkich bardzo warunków nie zaprzestaliśmy pracy wychowawczoopiekuńczej nad naszą młodzieżą, której mieliśmy stale przez całą wojnę około 230. Opłata za nich była minimalna, bo 50 a następnie 90 zł miesięcznie. Przydziały żywnościowe bardzo skąpe, a ubraniowych prawie żadnych. Toteż brak okrycia najbardziej nam dokuczał, i także dziś dokucza. Przez 7 lat zużyły się wszelkie posiadane zapasy odzieży czy bielizny. Na sprawianie nowych nie było grosza, który prawie w całości musiał iść na wyżywienie dzieci zagrożonych głodem. I dziś także najbardziej odczuwamy brak okrycia czy obuwia, gdyż warunki wyżywienia poprawiły się znacznie. Zaznaczamy, że dużo naszego inwentarza zniszczyło się przy zawaleniu się sufitów w domu przy ul. Rękawka 30, w czasie wysadzania mostów na Wiśle przy cofaniu się Niemców69.

Według zaświadczenia wydanego przez Naczelnika Zarządu Miejskiego w Krakowie z dnia 29 stycznia 1945 roku, budynek przy ul. Długiej 42 w Krakowie, własność Zakładu Wychowawczego im. Ks. Siemaszki dla biednych i osieroconych chłopców zostaje z dniem dzisiejszym ponownie zajęty na cele Zakładu. Inwentarz jako też sam budynek nie może być zajęty na inne cele. Wymieniony Zakład prowadzony jest przez Zgromadzenie Księży Misjonarzy pod nadzorem Zarządu Miejskiego Polski Urząd Opieki Społecznej70.

Podobnie brzmi pismo w odniesieniu do Zakładu przy ul. Prądnickiej 3571. Po niezbędnym przygotowaniu budynku spełniał on nadal funkcję bursy dla młodzieży uczącej się zawodu u krakowskich majstrów. Nadal księża czuwali nad wychowankami, zawierając odpowiednie umowy, co do warunków i czasu trwania nauki zawodu. Przeprowadzali też w zakładach rzemieślniczych odpowiednie kontrole, sprawdzając, czy terminator nie jest wykorzystywany do innych, niż przewidywano w umowie zajęć praktycznoszkoleniowych, czyli do bawienia dzieci, robienia zakupów czy sprzątania mieszkania72. Tuż przed samym rozwiązaniem Zakładu i utworzenia przez władze państwowe w jego miejsce Pogotowia Opiekuńczego nad Chłopcami, funkcję dyrektora macierzystego 68

AMS, I. 22. Zakłady wychowawcze im. ks. Siemaszki dla biednych osieroconych chłopców w Krakowie i Czernej, po 1945 r., (maszynopis), s. 3. 69

Tamże.

70

AMS, III. 2. i) 1945. nr 2. Pismo Zarządu Miejskiego w Krakowie z 29 stycznia 1945 r.

71

AMS, III. 2. i) 1945. nr 4. Zaświadczenie Zarządu Miejskiego w Krakowie z 16 lutego 1945 r.

72

K. Gawlas, Moje zielone lata w Zakładzie ks. Siemaszki, Kraków 1992, s. 101–102.

94

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Zakładu pełnił ks. Albin Małysiak wraz ze swoim asystentem ks. Pawłem Stęchłym. Wtedy to Zakład otrzymał jeszcze w spadku kamienicę przy Placu Wszystkich Świętych 9. Własność ta została pierwotnie przekazana Związkowi Młodzieży Przemysłowej i Rękodzielniczej w Krakowie, z zastrzeżeniem, że jeśli ten spadkobierca zrzeknie się jej, wtedy spadkobiercą zostaje Zakład im. Ks. Siemaszki73. Pierwszy adresat testamentu nie chciał z niego skorzystać, dlatego postanowienie Sądu Powiatowego w Krakowie z 28 kwietnia 1953 roku brzmiało następująco: Sąd Powiatowy postanawia stwierdzić, że prawa do spadku po Franciszce Melanii Tomkiewicz, zamieszkałej i zmarłej w Krakowie dnia 21 kwietnia 1952 przypadają Zakładowi Wychowawczemu im. Ks. Siemaszki w Krakowie w całości74.

Własność ta mogła być sprzedana, ale tylko pod warunkiem, że będzie w sposób właściwy zabezpieczony fundusz na wykonanie zapisu testamentalnego. A zapisy te polegały na comiesięcznym dożywotnim wypłacaniu rent dla trzech osób oraz dożywotnie używanie zajmowanych przez nie mieszkań75. W okresie stalinowskim usilnie dążono do wprowadzenia monopolu państwa i rugowania niepaństwowych instytucji wychowawczych. Bezpośrednim przygotowaniem do likwidacji Zakładu była wizytacja przedstawicieli Wydziału Oświaty Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie. W piśmie z 14 czerwca 1954 roku pojawiło się wiele zaleceń, które należało wprowadzić w Zakładzie. Realizacja niektórych z nich, jak się wydaje, była niemożliwa, ponieważ wiązały się one z finansami, których brakowało bardzo dotkliwie. W dodatku w piśmie został wyznaczony termin nadesłania sprawozdania z wykonania zaleceń. Był on bardzo krótki: pismo wpłynęło 16 czerwca 1954 roku, natomiast termin nadesłania sprawozdania z wykonania zaleceń wyznaczono na 31 lipca tegoż roku76. Ostatecznym krokiem do likwidacji Zakładu było wejście do placówki przedstawicieli władz o godzinie 5.00 rano w dniu 27 sierpnia 1954 roku. Do godziny 15.00 urządzono tam tzw. „kocioł”: ktokolwiek wszedł do Zakładu, zostawał zatrzymany i nie mógł opuścić go aż do zakończenia akcji przejęcia Zakładu przez władze państwowe77. Wszystko działo się w świetle komunistycznego prawa. Na podstawie rozporządzeń i ustaw zarządzono niezwłoczne zamknięcie Społecznego Domu Dziecka prowadzonego przez Księży Misjonarzy w Krakowie ul. Długa 4278 . 73

AMS, III. 5b. s. 223. Odpis testamentu Franciszki Melanii Tomkiewicz dotyczący własności przy pl. Wszystkich Świętych 9 z 15 października 1952 r.; Ze sprawą spadku po śp. Franciszki Melanii Tomkiewicz wiąże się skomplikowana sytuacja przejęcia własności przy pl. Wszystkich Świętych 9. Opis tej sprawy wykracza jednak poza ramy niniejszej publikacji. Szczegóły sprawy znajdują się w AMS, III. 5b. s. 221–257. 74

AMS, III. 5b. s. 221. Postanowienie sądu powiatowego dotyczące prawa spadkowego po Franciszce Melanii Tomkiewicz na rzecz Zakładu. 75

AMS, III. 5b. s. 223. Odpis testamentu Franciszki Melanii Tomkiewicz, dz. cyt.

76

AMS, III. 5b. s. 31. Pismo Wydziału Oświaty Krakowa do Społecznego Domu Dziecka z 14 czerwca 1954 r. 77

AMS, III. 5b. s. 16. Opis realności przy ul. Długiej 42. Por. A. Małysiak bp, Szukamy Boga. Wczoraj i dziś duszpasterza, Kraków 1992, s. 145. 78 AMS, III. 5b. s. 35. Pismo Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej z 26 sierpnia 1954 r. do Domu Dziecka o zamknięciu domu prowadzonego przez Misjonarzy.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

95

W uzasadnieniu decyzji Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej stwierdzono, że: Społeczny Dom Dziecka jest zakładem wychowawczym w rozumieniu ustawy z dnia 11 marca 1932 r. o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych. Gdy zaś ten zakład prowadzony jest bez przewidzianego w powyższej ustawie orzeczenia właściwych organów oświatowych, zakład ulega niezwłocznemu zamknięciu79.

W tym samym dniu dokonano szczegółowego spisu inwentarza, dokumentów i zawartości magazynów kuchennych znajdujących się w Zakładzie. Ze strony Zgromadzenia dokonywał tego ks. Albin Małysiak80. Liczne pisma, prośby i odezwy władz Zgromadzenia – głównie ks. wizytatora Józefa Kryski – z uzasadnieniem nielegalności likwidacji i tego, jak potrzebna dla Polski jest działalność Zakładu ks. Siemaszki, nie przyniosły żadnego odzewu ze strony władz państwowych. Podobne pisma zostały wysłane do Wojewódzkiej Komisji Lokalowej w Krakowie, Prezydium Rady Ministrów w Warszawie, Rady Państwa w Warszawie, Urzędu Wyznań w Warszawie81. Decyzja o likwidacji Zakładu ks. Siemaszki została wkrótce uprawomocniona i zatwierdzona przez Wojewódzką Komisję Lokalową w Krakowie orzeczeniem z dnia 6 października 1954 roku82. Od tego momentu Zakład został przemianowany przez władze, nadano mu nazwę: Społeczny Dom Dziecka w Krakowie ul. Długa 4283. Później wielokrotnie władze Zgromadzenia próbowały interweniować w sprawie przywrócenia działalności wychowawczej w Ministerstwie Oświaty i w Urzędzie do spraw Wyznań w Warszawie84, zawsze jednak bezskutecznie85.

2. Filia Zakładu w Czernej Od 1909 roku dzieje Zakładu w Krakowie przy ul. Długiej i jego filii w Czernej, jak i od 1930 roku trzeciego ośrodka przy ul. Prądnickiej są ściśle powiązane ze sobą, dlatego w niniejszym rozdziale nieuniknione będzie powtórne przywołanie niektórych opisanych już wyżej aspektów ich działania.

2.1 Pierwsza dekada: 1909–1918 Zbudowany przez ks. Siemaszkę w latach 1899–1901 budynek w Czernej k. Krzeszowic, od 1 września 1909 roku, stał się domem wychowania dla najmłodszych

79

Tamże.

80

AMS, III. 5b. s. 41-55. Protokoły zdawczo-odbiorcze i spis inwentarza.

81

AMS, III. 5b. s. 57-79, 95-114. Pisma ks. wizytatora Prowincji Polskiej Zgromadzenia Księży Misjonarzy.

82

AMS, III. 5b. s. 81. Pismo Wojewódzkiej Komisji Lokalowej z 6 października 1954 r.

83

AMS, III. 5b. s. 31. Pismo Wydziału Oświaty, dz. cyt.

84

AMS, III. 5b. s. 127-140. Pisma ks. wizytatora Prowincji Polskiej Zgromadzenia Księży Misjonarzy do Ministra Oświaty i Rady Państwa. 85

AMS, III. 5b. s. 171. Pismo Ministerstwa Oświaty z 31 sierpnia 1957 r.

96

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Dom w Czernej. Fot. archiwalna.

Z wychowankami w Czernej. Fot. archiwalna.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

97

chłopców w wieku 6–8 lat. Był to bardzo prosty, nieco prowizoryczny budynek, początkowo przeznaczony jedynie na wakacje i w dodatku dla niewielkiej liczby dzieci. Okresowo był także wynajmowany. W latach 1905–1908, w budynku tym znajdował się posterunek żandarmerii, o czym świadczy dokument wynajmu domu w Czernej na okres trzech lat, zawarty pomiędzy ks. Binkiem a komendantem Żandarmerii Krajowej, spisany w języku niemieckim86. W przemówieniu do kleryków misjonarskich ks. Seweryn Karolczyk stwierdził, że dom nie był przystosowany na potrzeby zakładu wychowawczego: nie było łazienki i umywalni, a raczej umywalnia była w piwnicy, w ciasnej niskiej sklepionej ubikacji bez okna. Na ścianie przymocowana była rurka żelazna, a w niej powiercone otwory, z których tryskała woda, napompowana kołową ręczną pompą ze studni. Ciemności rozpraszała naftowa lampa. Chłopcy kąpali się w wielkiej kadzi po kilku naraz. Woda ciepła spływała z kotła pralni, położonej nad tą niby łazienką. Wody lało się zawsze mało, bo kocioł zwyczajny kuchenny nie był w stanie odpowiedniej ilości na czas nagrzać. Klozety zwyczajne, nie spłukiwane, wprost straszne, tuż przy sypialni i sali przygotowawczej letniej. Zaduch niemożliwy. Sala przygotowawcza ciasna i ciemna87.

Ks. Siemaszko miał wzniosłą idee, ale ciągle brakowało mu pieniędzy, dlatego też warunki socjalne na początku działalności Zakładu w Czernej były bardzo skromne88. Kiedy w 1912 roku posadę dyrektora po ks. Rzymełce objął ks. Jan Lorek, stan budynku zaczął ulegać powolnej poprawie. W 1913 roku została utworzona nowa sala do nauki dla 62 chłopców, ponadto zbudowano obszerną altankę i basen kąpielowy z przepływającą wodą rzeczną. Rozpoczętemu okresowi rozbudowy Zakładu przeszkodził wybuch I wojny światowej. Trzeba było odłożyć na później sprawy budowlane i myśleć o zdobywaniu niezbędnych środków do przetrwania dla gromady chłopców89. Podczas I wojny światowej Zakład w Czernej został zajęty od sierpnia do października 1914 roku przez Komendę Drużyn Bartoszowych. Przybywali tu liczni ochotnicy z południowej Polski. Zakład napełnił się gwarem żołnierskiego życia90. Pierwsza wojna światowa spowodowała wiele zamieszania. Najpierw, kiedy zajęto budynki w Czernej, uczniowie zostali przeniesieni do Krakowa, gdzie mieli rozpocząć naukę. Tak przeprowadzkę relacjonują słowa naocznego świadka: Bliskość granicy rosyjskiej i naiwne pojęcie o wojnie, jakoby przed granatami bezpieczniejszym się było w twierdzy, kazały nam przenieść najmłodsze nasze sieroty z Czernej do Głównego Zakładu w Krakowie. Dwudziestego września 1914 r. maszerowało na kolej 40 malców, w skautowych czapkach, z tobołeczkiem drobiazgów na plecach, szli bez troski o jutro, owszem 86

AMS, XII. D. 5. Umowa wynajmu z 2 czerwca 1906 r.

87

AMS, I. 10. Minęło lat 55 jak Zakład Wychowawczy, maszynopis odczytu ks. S. Karolczyka dla kleryków. s. 4.

88

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 4.

89

Tamże.

90

AMS, I. 3. Zakład im. Ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 1

98

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

zadowoleni, bo hojnie obładowano ich po drodze owocami, szli jako szczęśliwe sieroty, pod dach głównego Zakładu w Krakowie. (…) Dom w Czernej staje się odtąd jakby obozowiskiem wojsk91.

Jednak w Krakowie, z powodu zagrożenia działaniami wojennymi, nie doszło do rozpoczęcia roku szkolnego i wielu wychowanków opuściło Zakład, nie mając poczucia bezpieczeństwa. Pozostało tylko 89 chłopców, którzy nigdzie nie mogli znaleźć sobie schronienia92. Byli to głównie przybysze z Czernej, natomiast spośród terminatorów pozostało jedynie jedenastu. Lokale Zakładu, jak już było powiedziane, zajęte zostały na dwa miesiące przez Komendy Legionów dla drużyn Bartoszowych93. W latach 1915–1919 Zakład otwarł swoje podwoje dla sierot wojennych, które przysyłała specjalnie powołana do tego celu sekcja Książęco Biskupiego Komitetu. W tym okresie przez Zakład przewinęło się ponad 500 sierot, przebywało w nim równocześnie od 17 do 143 osób94. O utrzymanie tylu dzieci, i to w warunkach wojennej zawieruchy, troszczył sie ks. Jan Lorek, a po jego wyjeździe w 1917 roku – ks. Seweryn Karolczyk. Ogrom pracy spadł na zarząd Zakładu, a kłopotów przymnażały niesłychane trudności żywnościowe wzrastające z każdym rokiem i miesiącem przedłużającej się wojny95.

Inne trudności w pracy Zakładu w tym okresie łączyły się z faktem powołania dużej liczby księży, braci i kleryków misjonarskich do wojska, były to więc problemy kadrowe. Trudności wychowawcze powodowane też były nieustannym przybywaniem bardzo trudnych pod względem zachowania i osobowości sierot wojennych, przybywających z ewakuacji oraz z linii frontu. Wszyscy ci uczniowie zepsuci byli do szpiku kości: tylko niestrudzona czujność dniem i nocą tudzież bezwzględny rygor, powstrzymywały ich od niemoralnych wybryków.

Ich zachowanie zostało zrelacjonowane następująco: pozrywali krzaki pnącego się wina, połamali ławki, zanieczyścili cały Zakład: w nocy mimo czujności i straży, odłamkami z murów zranili kilka dziewcząt, a niezadowoleni z jedzenia rozrzucali po jadalni, po ścianach, na piec ze słowami: nas cesarz żywi, za nas cesarz tu płaci, niech sobie to siostry zjedzą96.

W wychowaniu chodziło przede wszystkim o zachowanie młodego życia, o odzyskanie dla społeczeństwa młodych ludzi, często bardzo zepsutych przez okrucieństwa wojny. Pomimo wielkich trudności nauka szkolna odbywała się według przyjętego planu nauczania97. 91

AMS, I. 4. Zakład w czasie I wojnie światowej (maszynopis), s. 1

92

AMS, I. 3. Zakład im. Ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 3.

93

AMS, III. 3. 1915. nr 2. Pismo do Patronatu Krajowego dla rękodzieł i przemysłu.

94

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 4.

95

AMS, I. 3. Zakład im. Ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 5.

96

Tamże, s. 8-9.

97

Tamże, s. 5.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

99

2.2 Lata: 1919–1939 Systematyczna praca wychowawcza zaczęła się dopiero w 1919 roku. Liczba wychowanków wzrosła w 1924 roku do 312 – w Krakowie 180 osób i 123 osoby w Czernej. Pomimo bardzo trudnych warunków finansowych w okresie powojennym udało się wiele zmienić w obydwu oddziałach Zakładu98. Po powrocie z wojny, w 1919 roku, dyrektorem całego Zakładu został ks. Jan Lorek, który rozbudował i unowocześnił placówkę. Przedłużył on oficynę i w ten sposób powstały dwie nowe sypialnie oraz nowe spłukiwane wodą toalety. Wzrósł też stan liczebny wychowanków z powodu dużej liczby sierot wojennych99. Nowy dyrektor był dobrym i zaradnym organizatorem – m.in. został mianowany (wygrywając konkurencję z miejscowym Żydem) kierownikiem, a raczej opiekunem kopalni rudy żelaza w Czernej. Jego zadaniem było nadzorowanie, by furmani troszczyli się o konie, sumiennie wozili rudę z kopalni w Czernej do stacji kolejowej w Krzeszowicach, wypłacał pensje furmanom, troszczył się o zakup paszy dla koni itp. Korzyść dla Zakładu za tę opiekę nad kopalnią była olbrzymia: użytkowanie dużego ogrodu, sadu i domu gwareckiego, używanie koni gwareckich na potrzeby Zakładu100.

Poza tym, kiedy Niemcy stwierdzili pod koniec wojny, że już do Czernej nie wrócą i polecili przeprowadzić likwidację kopalni, Zakład kupił za bezcen duże ilości drzewa, kilkaset metrów rur żelaznych, które umożliwiły założenie własnego wodociągu, sprzęty, które pozwoliły na umeblowanie pomieszczeń Zakładu. Część tych rzeczy została zakupiona po niskich cenach, inne zaś podarowali właściciele kopalni. Sąsiedztwo kopalni okazało się opatrznościowe dla Zakładu101. Dzięki nabytym od kopalni szynom żelaznym i dzięki posiadaniu ofiarowanego przez kopalnie cementu, wybudowane zostały piętrowe ubikacje. Nie były to jeszcze ubikacje spłukiwane, ponieważ nie było wody pod własnym ciśnieniem. W Zakładzie była jedynie woda ze studni. Jej pompowanie było zajęciem chłopców, którzy napędzali pompę kręcąc kołem i śpiewając piosenki przy tej monotonnej pracy102. Po zakończeniu wojny, w 1920 roku, w Zakładzie wciąż zwiększała się liczba sierot, w sypialniach było coraz ciaśniej, nawet do tego stopnia, że chłopcy musieli spać po dwóch. Zburzone zostały dwie werandy po obu stronach domu, a na ich miejscu stanęły dwie piętrowe dobudówki. W ten sposób powstały: dwie nowe sypialnie o powierzchni 11 na 6 metrów, duża pralnia, pokój dla służby, duża kuchnia z pokojem dla gospodyni i spiżarnią, a także dwie piwnice na węgiel. Stara kuchnia pozostała jako rezerwowa, a w miejsce starej pralni urządzono łazienkę z czterema prysznicami, wanną i szesnastoma 98

AMS, I. 6. Mowa ks. Jana Lorka, dz. cyt.

99

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 5.

100

Tamże.

101

Tamże.

102

Tamże, s. 6.

100

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

kurkami do mycia się w bieżącej zimnej i ciepłej wodzie, którą dostarczał wielki bojler grzany ciągle przez podkowę w kuchni103. Rok później zbudowana została nowa stodoła, niezbędna dla trzymorgowego gospodarstwa zakładowego. Obok niej wybudowano też wozownię i magazyn na narzędzia rolnicze104. Zaradność ks. Lorka polegała też na umiejętności zdobywania różnego rodzaju pomocy materialnej od władz. W licznych pismach do Miejskiego Urzędu Opieki Społecznej w Krakowie oraz do Ministerstwa Pracy i Opieki społecznej prosił o subwencje dla działalności na rzecz ubogiej młodzieży. Oto przykłady dwóch spośród licznych tego typu dokumentów. W piśmie do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w Warszawie z 3 września 1920 roku wspominano o wysłaniu rachunków, jako rozliczenia się z otrzymanej subwencji: Przesyłając w załączeniu żądane wykazy pragnę zaznaczyć, że Zakład nasz znajduje się obecnie naprawdę w krytycznym położeniu, zwłaszcza teraz, kiedy trzeba zaopatrzyć się w żywność na zimę. Napływ sierot jest tak wielki, zwłaszcza dzieci uchodźców ze wschodu, że pomoc ze strony Wysokiego Ministerstwa musi być natychmiastowa i wydatna, jeżeli mamy przyczynić się do złagodzenia strasznych ofiar wojny105.

I drugi przykład: stoimy bezradni, i jedynie wydatna a szybka bezpośrednia pomoc (…) może uchronić 260 naszych wychowanków od głodu106.

Dzięki pomocy Amerykańskiego Czerwonego Krzyża z siedzibą w Chrzanowie, Zakład był zaopatrywany w żywność, ubrania i bieliznę, a nawet w wyszukane smakołyki, jakich chłopcy nigdy w życiu nie widzieli. I kiedy w wiosce Czernej ludzie stali w niekończących się kolejkach po niewielkie porcje reglamentowanego tłuszczu czy chleba, to w Zakładzie dzięki darom amerykańskim istniały nawet duże zapasy skondensowanego mleka, tłuszczu, konserw rybnych, cukru, kawy i kakao. Nie dla wszystkich były tak duże przydziały, Zakład miał specjalne przywileje, dzięki osobistym znajomościom księży z kierownictwem Amerykańskiego Czerwonego Krzyża, którzy bardzo zaprzyjaźnili się z mieszkańcami Zakładu. Podczas ich odwiedzin wychowankowie z kolei próbowali odwdzięczyć się dobrodziejom serdecznym przyjęciem107. Drugim źródłem zaopatrzenia w żywność dla coraz liczniejszej gromady chłopców był Komitet Pomocy Dzieciom. Również dzięki osobistym znajomościom księży z kierownictwem Komitetu, wychowankom w Czernej nigdy nie brakło chleba, choć jego zdobywanie nie było łatwe. Księża nocami jeździli do młynów, dworów i innych umówionych miejsc, uważając, by nie wyszło na jaw, że kupują żywność poza asygnatami. Na owe asygnaty dostawało się za mało, aby żyć, a za dużo, aby umrzeć108. 103

Tamże, s. 8-9.

104

Tamże, s. 11.

105

AMS, III. 3. 1920. nr 7. Pismo do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z 3 września 1920 r.

106

AMS, III. 3. 1921. nr 1. Pismo do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z 10 sierpnia 1921 r.

107

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 7; AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu im. księdza Siemaszki dla biednych małoletnich chłopców w Czernej, oprac. przez Janinę Rogalską, s. 21. 108

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 7.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

Informacje o Zakładzie z Archiwum Księży Misjonarzy.

101

102

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Pomimo deficytu środków finansowych, zarząd Zakładu dokonywał nieustannie pewnych koniecznych inwestycji. Dla odsłonięcia widoku, w 1922 roku wycięte zostały stare wiśnie i zbudowana drewniana brama z napisem: Zakład im. ks. Siemaszki. Rosnąca ciągle liczba chłopców sprawiła, że należało powiększyć boisko. Rozebrano walącą się kapliczkę z postanowieniem zbudowania nowej. Podwórze zostało zdrenowane109. Mały stawek, służący jako zbiornik ściekającej wody, został pogłębiony, wybetonowany i zamieniony w basen z przepływającą z rzeki wodą. Choć w rzece woda była zimna, to w basenie nagrzewała się od słońca110. Dla normalnego funkcjonowania Zakładu Wychowawczego ważną sprawą było doprowadzenie bieżącej wody i elektryczności. W 1924 roku udało się wykupić na 50 lat trzecią część źródła na polu sąsiada Tomasza Godynia111, a dzięki rurom otrzymanym z kopalni i dwutygodniowej ciężkiej pracy brata Michała Węgrzyna wraz z chłopcami, udało się doprowadzić źródlaną wodę pod ciśnieniem do kurków w domu. Zamontowanie muszli klozetowych spłukiwanych wodą było kwestią kilku dni112. Natomiast z elektrycznością nie było tak łatwo – nie było jej jeszcze nigdzie w okolicy. Postanowiono znaleźć własne źródło energii i w 1923 roku zakupiono silnik benzynowy. Jednak eksperyment nie udał się z powodu trudności z zakupem benzyny i jej rosnącej ceny. Po roku za sprzedany agregat na benzynę została zakupiona w Wiedniu mała turbinka wodna wraz z generatorem prądu elektrycznego. Spad terenu od rzeki do stawu okazał się wystarczający do pracy turbiny. Wkrótce Zakład był oświetlany przez prąd elektryczny. Była to dla miejscowej ludności nie lada sensacja. Do późnego wieczora grupki ludzi wpatrywały się w pierwszą świecącą się żarówkę nad bramą Zakładu113. W niedługim czasie turbina wiedeńska okazała się za słaba dla potrzeb Zakładu i została zastąpiona w 1926 roku przez turbinę „Francisa” kupioną w Warszawie. Miała ona dużo większą sprawność i wykorzystywała wodę w 100 %, podczas gdy poprzednia tylko w 60 %. Dla nowej turbiny został zbudowany budynek i betonowy kanał doprowadzający wodę114. I chociaż później, w 1935 roku, do Czernej doprowadzono energię elektryczną z elektrowni Siersza, to z powodu jej wysokiej ceny nadal korzystano z własnego tańszego źródła energii115. O nowoczesności wyposażenia Zakładu świadczy także fakt zakupienia aparatu radiowego, który był wówczas unikatem w całej okolicy. Nawet z Krakowa przyjeżdżali goście, by po raz pierwszy zobaczyć to cudo i posłuchać, między innymi także i Książę Metropolita116. 109

Tamże.

110

Tamże, s. 8.

111

AMS, XII. D. 12. Umowa o korzystanie ze źródła wody z Tomaszem Godyniem.

112

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 6.

113

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 8.

114

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 9.

115

K. Gawlas, dz. cyt., s. 57.

116

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 8; AMS, I. 20. Informacja o Zakładach wychowawczych dla prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego gen. Góreckiego, (maszynopis).

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

103

Posiadając energię elektryczną zakupiono sukcesywnie dwie lampy kwarcowe, służące do naświetlania chłopców. Lekarze zakładowi dr Walkowski i dr Mazurek od dawna marzyli o tym, wiedząc, że dzieci pochodzące z najuboższej sfery są zaniedbane pod względem zdrowotnym i anemiczne. Druga lampa pozwalała naświetlać chłopca z obu stron naraz, bez konieczności obracania się. Wyniki kuracji lampami kwarcowymi, połączone z zażywaniem tranu były nadzwyczajne117.

2.3 Własna szkoła Początkowo w Czernej pierwszoklasistów uczyła nauczycielka w Zakładzie, a na naukę w klasach II – IV wychowankowie uczęszczali do miejscowej szkoły ludowej118. Spotykanie się z dziećmi wiejskimi było niekorzystne zarówno pod względem wychowawczym, jak i dydaktycznym. Gdy po czterech latach pobytu w Czernej chłopcy przenosili się do piątej klasy szkoły w Krakowie, nie byli wystarczająco dobrze przygotowani. Inną przeszkodą była duża odległość szkoły od Zakładu. Dla najmłodszych droga do szkoły była ponad ich siły, dlatego byli do niej dowożeni, chociaż nie zawsze się to udawało. Z tych powodów Zakład przystąpił do budowy szkoły, chociaż nie miał na to funduszy i liczył jedynie na darowizny119. Ks. Karolczyk wspomina: Plany szkoły w stylu dworku polskiego wykonał bezinteresownie architekt St. Juszczyk. Budowę prowadziliśmy we własnym zakresie sposobem gospodarczym. Dwóch murarzy najętych, a całą pomoc dawali chłopcy. Pracowali ze wzruszającą gorliwością.

Budynek szkoły został wzniesiony w ekspresowym tempie. 8 maja 1923 r. odbyło się poświęcenie kamienia węgielnego. Prace budowlane trwały całe lato, by zdążyć na rozpoczęcie roku szkolnego we wrześniu. Księża pracowali z wielkim poświęceniem. Kronika Zakładu w Czernej oddaje atmosferę takimi słowami: ks. Lorek często zagląda do Warszawy, pilnując sumiennie szkolnej sprawy, ks. prefekt Karolczyk z rusztowania prawie nie schodzi, a wiernie przy nim gromadka wychowanków. (…) Małe rączęta uwijają się przy cegle, inni znoszą mieszaninę cementową w paczkach, a wszystko wesołe i zadowolone, bo dla siebie budują szkołę120.

Własnymi rękami wnieśli cały materiał na wzgórze: kamienie, cegłę, wapno, a nawet wielkie belki stropowe i dachowe. Po trzydziestu chłopców brało na kijach siedmiometrową belkę i ze śpiewem nieśli ją w górę. Nosili nie tylko oni: kto tylko przyjeżdżał z gości, musiał niejako obowiązkowo brać parę cegieł czy szaflik z wapnem i w ten sposób niejako okupić się. Jeszcze dziś wspominają starsi, pamiętający budowę, jak ks. rektor Michalski z cegłami w rękach szedł po stoku na budowę. Szkoła zbudowana z żużla, mieszanego z wapnem. Na samą cegłę nie było nas stać. Z cegły są tylko 117

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 9.

118

AMS, I. 32, Zakład wychowawczy im. X. Siemaszki, „Nowości Ilustrowane”, (brak innych danych o czasopiśmie z ok. 1922 roku). 119

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 9.

120

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 29.

104

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

narożniki. Żużel dostaliśmy bezpłatnie z kopalni, cegła – kupiona normalnie od Potockich, a wapno za pół ceny – z wapiennika krzeszowickiego od Żyda. Drzewo – bezpłatnie od S.S. Norbertanek i za zaniżoną odpłatą od Karmelitów. Ci ostatni niechlubnie się zapisali przy budowie szkoły121. Przy usilnej pracy chłopców pod komendą brata Michała szkoła za jedno lato była gotowa. Nowy rok szkolny rozpoczęliśmy w swej własnej szkole, dzięki pomocy Kuratorium, które przydzieliło nam trzy etaty, trzy siły nauczycielskie122.

Szkoła prowadzona była na dobrym poziomie, odpowiadającym wymogom władz oświatowych, i co ważniejsze, dobrze przygotowywała wychowanków od kontynuacji nauki w Krakowie. Władysław Delio, inspektor szkolny, tak komentuje swoją wizytację szkoły w Czernej 23 czerwca 1924 roku: byłem na lekcji pokazowej ze śpiewu przeprowadzonej z bardzo dobrym skutkiem przez P. Marię Rogalską. Przy tej sposobności skomentowałem znakomite wyniki pracy kierowniczki tejże szkoły P. Marii Pększycównej i P. Jadwigi Morbitzerównej123.

Prace w Czernej nie zakończyły się na budowie szkoły. W następnej kolejności wybudowano schody do szkoły i altanę, obcinając kilka metrów zbocza wzgórza i zabezpieczając je kamienną skarpą. Na środku umieszczono figurę Matki Bożej, a pod nią wodotrysk i pijalnię wody dla dzieci. Z czasem ceglane schody wejściowe, ogrodzenie i drewniany ganek z balkonem od ulicy zaczęły się walić. Na silnym fundamencie kamiennym zbudowane zostały schody betonowe z żelaznymi poręczami. A na betonowych kolumnach także taras i kryty drewniany balkon124. Zakład z każdym rokiem przybierał coraz bardziej estetyczny wygląd. Jedynie jadalnia była w opłakanym stanie i mieściła się w ciemnych i nieprzyjemnych suterenach. Rozbudowana została zatem środkowa część domu i w ten sposób powstała nowa sala z przeznaczeniem na jadalnię – bardzo przestronna, jasna o wymiarach 8 na 10 metrów. Nad nią powstał duży taras z betonową balustradą, bardzo potrzebny dla chorych chłopców przebywających w infirmerii125. Przebudowana została też kaplica, gdyż chłopcy już nie mogli się w niej pomieścić. Zmieniono położenie głównego ołtarza, a w oknie umieszczony został witraż z wizerunkiem Matki Bożej. Ponadto podniesiony został o metr drewniany sufit. Kaplica nabrała piękniejszego wyglądu i powiększyła się. Jednakże w planach było wybudowanie nowej, wolnostojącej kaplicy, do której swobodny dostęp mieliby nie tylko chłopcy z Zakładu, ale i wierni z zewnątrz126. Czytając sprawozdanie ks. Karolczyka, można odczuć nieustanną troskę duszpasterzy o podnoszenie komfortu życia wychowanków Zakładu w Czernej. Wśród tych inicjatyw na wyróżnienie zasługuje zakup lasku przylegającego do łąki będącej własnością 121

W archiwum nie odnaleziono informacji, które wyjaśniałyby takie stwierdzenie.

122

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 10.

123

AMS, I. 29. Księga pamiątkowa Zakładu z lat 1923–1935, s. 5.

124

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 10.

125

Tamże, s. 11.

126

Tamże.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

105

Zakładu. W ten sposób chłopcy mieli idealne miejsce do poobiedniego wypoczynku127. Zakład po rozbudowaniu, uporządkowaniu podwórza i ogrodzeniu wewnątrz wyglądał bardzo miło, ale – niestety – nie miał jeszcze odpowiedniego parkanu od frontu. Nie można było o tym myśleć przed uporządkowaniem drogi, co należało do gminy i rady powiatowej. Dlatego własnym kosztem i pracą, za zgodą starostwa, została przesunięta droga, wyprostowana kosztem parceli zakładowej (zostały na to przeznaczone dwa metry terenu). Dopiero wtedy można było postawić solidne i estetyczne ogrodzenie siatkowe na podmurowaniu i betonowych słupach. Poprawiło to bezpieczeństwo i estetykę terenu, na którym ustawione zostały przyrządy do zabaw, huśtawki, skrzynie z piaskiem i inne urządzenia do zabawy dla najmłodszych128. Zakład posiadał kilka boisk sportowych: w pobliżu zabudowań, nad rzeką przy wejściu do doliny Eliasza oraz dwa na szczycie góry wydzierżawionej od Norbertanek, jedno służyło do gry w piłkę, drugie do przebywania na słońcu i świeżym powietrzu.129. Stajnie mieściły się na parterze sali przygotowawczej i przez okna wyziewy dostawały się do świetlicy. Wobec tego w 1935 roku zostały wybudowane nowe stajnie, kurnik i chlewy oddalone od budynków, w których przebywały dzieci. Budynek stajenny zbudowany z kamienia i cegły został wkomponowany ze względów estetycznych w stok wzniesienia, a całość pokryto betonową płytą i obsiano trawą130. Zatroszczono się o to, by z sąsiedztwa usunąć karczmę, która ze względu na odbywające się w niej bijatyki, pijaństwo, a nawet zabójstwa była źródłem hałasu i zgorszenia dla chłopców. Konieczność wykupienia karczmy wzmogła się, gdy właściciel chciał wybudować nową i większą. Wtedy księża wykupili całą posesję od właściciela Kostury za mocno wygórowaną cenę131. Od innych sąsiadów, rodziny Kurdzielów, kupiono parcelę132 przylegającą do dotychczasowych posiadłości Zakładu. W ten sposób budynek szkoły znalazł się w centrum dużego ogrodu. Zakupu dokonano po wielu perypetiach. Najpierw właściciele nie chcieli słyszeć o sprzedaży oświadczając, że chcą zapisać całe swoje gospodarstwo Zakładowi w testamencie. Do tego jednak nie doszło, ponieważ za namową ks. Karolczyka mąż zapisał cały majątek żonie, ta zaś po dwóch latach wyszła powtórnie za mąż. Gdy zachorowała, sporządziła wprawdzie testament na rzecz Zakładu, ale po wyzdrowieniu – namówiona przez nowego męża: – wszystko zapisała jemu w formie sprzedaży. Na odpowiednie zabiegi i prośbę Zakładu sprzedała nam tę sąsiadującą parcelę za niską cenę 800 zł. Dom stojący na tej parceli miał sobie zabrać mąż po jej śmierci. Chora za parę miesięcy umarła i tak Zakład wszedł w posiadanie tak koniecznej parceli133. 127

Tamże, s. 12.

128

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 11.

129

Tamże, s. 12.

130

Tamże.

131

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 12.

132

AMS, XII. D. 2. Akty notarialne kupna gruntu.

133

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 13.

106

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Życie w Czernej. Fotografie archiwalne.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

107

O kupno tej parceli zabiegano nie tylko ze względu na jej dogodne położenie wobec posiadłości Zakładu, ale także dlatego, że przez parcelę Kurdzielów szła droga do zakupionej wcześniej posiadłości karczmarza134. Po zakupach nowych gruntów Czerna uzyskała co do terenu piękną i jakby naturalną terytorialną całość135. Coraz piękniejszemu ośrodkowi w Czernej brakowało jeszcze tylko dużego pomieszczenia na świetlicę dla wszystkich chłopców, także dla przyjeżdżających na wakacje z Krakowa. Świadek tych wydarzeń wspomina: I znowu Opatrzność przyszła z pomocą poprzez dobrych ludzi. Poznała nasze zakłady p. Eugenia Wojtkiewiczowa z Warszawy (…) księżna Ogińska, zobaczyła Czerną. Zachwyciła się pięknem jej położenia, rozczuliła widokiem i rozmową z dziećmi i ofiarowała ciepłą ręką 10 000 zł na powiększenie świetlicy136.

W 1936 roku zakupione zostały materiały budowlane, a w roku następnym przystąpiono do budowy i ją ukończono. Oprócz powiększenia świetlicy z 11 x 5 metrów na 20 x 7,5 metra, przedłużony został główny dom o 7 metrów, przez co powstała suszarnia bielizny oraz nowa sypialnia dla chłopców na parterze, a nad nią taras, który był przedłużeniem świetlicy. Budynki Zakładu, dotychczas wykonane z czerwonej cegły, zostały otynkowane i nabrały piaskowo żółtawego koloru. Przy okazji tych remontów zmieniono jeszcze marnej jakości dachówkę na piękną i trwałą „płaszowską”, którą został pokryty cały Zakład137. Budowę wspierało wiele instytucji i osób prywatnych poprzez nieodpłatne lub częściowo odpłatne przekazanie materiałów budowlanych: cementu, desek itp.138. Uroczyste poświęcenie nowo wybudowanej świetlicy odbyło się w niedzielę, 13 czerwca 1937 roku. Aktu tego dokonał ks. Konstanty Michalski, były rektor UJ, a uroczystość zaszczycili licznie przybyli przedstawiciele władz samorządowych139. W jesieni 1937 roku wykonano jeszcze jedną inwestycję – siatkowy parkan na betonowych słupach, odgradzający boisko dzieci od ogrodu warzywnego i zamontowano skrzynie inspektowe, konieczne dla otrzymania wcześniejszych sadzonek jarzyn140. Wszystkie te roboty budowlane możliwe były jedynie przy olbrzymiej stałej pomocy Kamieniołomów z Miękini. Przez wszystkie lata [dostarczali – przyp. J.T.] każdą ilość kamienia różnej postaci, zupełnie bezinteresownie, czasami własnymi autami141.

Filia Zakładu w Czernej funkcjonowała pod nowym kierownictwem, ponieważ po odejściu ze stanowiska dyrektora ks. Jana Lorka, wieloletni jej dyrektor ks. Seweryn 134

Tamże.

135

Tamże, s. 14.

136

Tamże.

137

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 14.

138

AMS, XII. B. 2. 1937. nr 1, 4, 5, 8. Pisma Zakładu do dobrodziejów.

139

AMS, I. 32. Poświęcenie nowej świetlicy dla wychowanków Zakładu im. ks. Siemaszki, „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dnia 16 czerwca 1937 r.; AMS, XII. A. 5. Sprawozdanie z poświęcenia nowej świetlicy Zakładu im. ks. Siemaszki w Czernej. 140

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 14.

141

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 13.

108

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Karolczyk został generalnym dyrektorem całego Zakładu w Krakowie, a na jego miejsce do Czernej skierowani zostali kolejno księża: Stanisław Kałężny (1931–1935), Leon Świerczek (1935–1937) i Jan Godziek (1938–1943)142.

2.4 Okres II wojny światowej W dniu wybuchu II wojny światowej ludzi w Czernej, podobnie jak w okolicznych wsiach, ogarnęła panika i nieokreślona bliżej chęć ucieczki. Według relacji Kazimierza Gawlasa143 oraz zapisków w Kronice zakładowej, najpierw wszyscy mieszkańcy placówki pod przewodnictwem ks. dyrektora Jana Godźka uciekali w stronę Krzeszowic, potem zmieniono kierunek ucieczki w stronę Ojcowa, lecz kiedy stwierdzono, że wojska niemieckie są już wszędzie obecne, po kilkudziesięciu kilometrach ucieczki wszyscy powrócili do Zakładu144. Jedenastego września przyjechał do Czernej ks. Karolczyk i rozpoczął się nowy rok szkolny, z takim samym programem, jak zwykle145. Wszystkim ciążyła jednak niepewność jutra. W okolicy pojawili się Niemcy, z radia dowiadywano się o rozwoju wydarzeń wojennych w Polsce i Europie. Klimat tamtych dni dobrze charakteryzuje następujący wpis do Kroniki: 27 września 1939 – padła Warszawa. Przeszliśmy się od radia przywaleni, jakby wieko trumny przybiło nad nami, głębokie milczenie, boleść towarzyszyły nam wszystkim, a łzy cisnęły się z oczu. Co dalej? Pyta strwożona nasza młodzież. Tylko siła modlitwy utrzymać nas może odrzekł ksiądz prefekt. Tym bardziej dziś, teraz nie wolno nam upadać, lecz modlić się, pracować i czekać146.

Podczas okupacji Zakład był pod kuratelą niemieckiego oficera i nauczyciela Feiza z Hitlerjugend Schulle z Berlina, któremu powierzono opiekę nad polskimi domami dziecka, w tym także nad Zakładem ks. Siemaszki. Niezwykle trudne i niebezpieczne było zdobywanie pożywienia dla 120-osobowej grupy chłopców. Ceny produktów nie pozwalały na zakup wystarczającej ilości jedzenia147. Brak pożywienia i opału był tak dotkliwy, że chłopcy w mroźne dni pozostawali nawet przez cały dzień w łóżkach i tam donoszono im skromne racje żywieniowe. Życie codzienne upływało na nauce w okrojonym zakresie, także zakazanych przedmiotów oraz na pracy i modlitwie148. Niepewność potęgowały także rewizje, podczas jednej z nich zarekwirowano zakładowy odbiornik radiowy149.

142

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 39.

143

Wychowanek Zakładu oraz autor cytowanej książki pt. Moje zielone lata…

144

K. Gawlas, dz. cyt., s. 67-70.

145

Tamże, s. 70; AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 160.

146

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 161.

147

K. Gawlas, dz. cyt., s. 71-75.

148

Tamże, s. 76-81.

149

Tamże, s. 71.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

109

W 1944 roku Niemcy przejęli budynki Zakładu i zamienili je na szpital dla swoich żołnierzy150. Wychowankowie zostali przesiedleni do Klasztoru Ojców Karmelitów Bosych, do niezamieszkałej, zimnej i wilgotnej części klasztoru151. Był to trzechsetletni budynek z kamienia, bez izolacji przed wilgocią, stojący na wysokim wzgórzu, dlatego dojazd i dowóz zaopatrzenia był bardzo uciążliwy. Fakt umieszczenia chłopców z Zakładu w klasztorze w Czernej potwierdza oryginalna notatka sporządzona przez zakonnika karmelitę: 7 września 1944 Klasztor nasz otrzymał od Niemców rozkaz przyjęcia Zakładu XX. Misjonarzy dla Sierot im. Ks. Siemaszki. Chłopców tych było około 160 oprócz personelu (…). Na mocy wzajemnego porozumienia odstąpiliśmy nasz dom dla służby, gdzie była kuchnia, jadalnia, świetlica itd. oraz ½ Klasztoru tj. skrzydło zachodnie (piętro) północne oraz połowę skrzydła wschodniego. Zakład przebywał w Klasztorze przez cały rok, tj. do końca wojny, czyli do 1945 roku, daty dokładnej nie wiem, lecz musiało to być do stycznia, gdyż wtedy Niemcy opuścili Czerną152.

Rzeczywiście pobyt w klasztorze trwał 8 miesięcy, po upływie których chłopcy wrócili do Zakładu. Przy wysiedlaniu dużo inwentarza pozostało w domu Zakładu. Został on zrabowany przez niemieckiego okupanta. Wiele rzeczy zostało bądź zniszczonych przy pospiesznej przeprowadzce, bądź rozgrabionych przez miejscową ludność153. Po wycofaniu się Niemców, na kilka miesięcy budynki w Czernej stały się koszarami dla żołnierzy sowieckich154. Kiedy i oni się wyprowadzili, przystąpiono niezwłocznie do remontu. Dom był całkowicie zdemolowany „jak po burzy”, bez okien, bez szyb, bez drzwi itp. Pozostało niewiele sprzętu. Zniszczona została turbina i elektrownia. Koszty remontu prowadzonego na tyle, by możliwe było zamieszkanie w domu, wyniosły ponad 200 000 zł. Resztę remontów zostawiono na późniejsze czasy. Najwięcej funduszy pochłaniało i tak wyżywienie dzieci155.

2.5 Lata powojenne i likwidacja Zakładu Po wyzwoleniu, według relacji z 1947 roku, pomimo że Zakład w Czernej został odremontowany do stanu zamieszkania i prowadzenia działalności wychowawczej, wciąż duże były braki wyposażenia oraz konieczne były pilne remonty dachu, wodociągów i kanalizacji156. Pod troskliwym okiem nowego prefekta, ks. Feliksa Szmaja przy współpracy ks. Stanisława Klimka oraz nauczycielek Marii Janiny Rogalskiej, Marii Jaworskiej i Janiny Krauss dzieciarnia w czerneńskim Zakładzie jeszcze przez kilka lat 150

Tamże, s. 81.

151

AMS, III. 3. 1944. List z 1 kwietnia 1944 r. o przeprowadzce z Czernej do klasztoru Ojców Karmelitów.

152

AMS, XII. A. 4. Notatka kronikarska z 9 września 1956 r.

153

AMS, I. 22. Zakłady wychowawcze im. ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 3.

154

AMS, I. 23. Zakłady wychowawcze im. Ks. Siemaszki «Zgromadzenie Ks. Ks. Misjonarzy» 1947 (maszynopis). 155

AMS, I. 22. Zakłady wychowawcze im. ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 3.

156

Tamże.

110

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Informacje o Zakładzie z Archiwum Księży Misjonarzy.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

111

Po wielu latach bezskutecznego domagania się zwrotu zabudowań w Czernej przez władze Zgromadzenia, ostatecznie 23 listopada 1965 roku przyszło z Urzędu do spraw Wyznań orzeczenie, które stwierdzało, że 23 marca 1950 roku zabudowania w Czernej przeszły na własność państwa163.

3. Nowy Zakład przy ul. Prądnickiej 35 Powodem podjęcia decyzji o budowie nowego, trzeciego oddziału Zakładu, był fakt, że dom przy ul. Długiej stał się bezwzględnie za ciasny, a przede wszystkim pod każdym względem nieodpowiedni na duży Zakład164. W 1927 roku przebywało w nim 100 uczniów szkół powszechnych i średnich oraz 86 uczniów rękodzielniczych. Przebywali w niezadowalających warunkach socjalnych165. W głównym budynku mieściła się tylko kaplica, infirmeria i mała sypialnia. Wszystkie inne pomieszczenia dla chłopców znajdowały się w oficynach, kuchnia i jadalnia w suterenach, a bardzo prymitywne prysznice – w piwnicach bez okien. Władze państwowe stawiały wobec zakładów wychowawczych wysokie, czasem nawet przesadzone wymagania lokalowe. Nie zgodziłyby się dłużej na utrzymanie Zakładu w takim stanie, w jakim znajdował się lokal przy ulicy Długiej. W tym okresie decydujący głos w sprawach Zakładu miały władze miejskie, ponieważ one umieszczały w Zakładzie swoich opłacanych wychowanków. Finansowo wspierał Zakład także Urząd Wojewódzki.

3.1 Budowa obiektu Nowy Zakład zbudowany został w dzielnicy Krowodrza, w najzdrowszej części miasta ze wspaniałym widokiem na okolicę166. Teren pod budowę Zakładu na Prądniku odstąpił Magistrat za cenę utrzymania za to 20 chłopców, umieszczonych przez 10 lat. Ponieważ w roku 1927 Magistrat płacił za chłopca 50 zł miesięcznie, według tego koszt parceli 150 m. długiej i 50 m. szerokiej wynosił 120 000 zł167.

Zakład zaprojektował arch. bud. Stefan Piwowarczyk168 przy współpracy z ks. Janem Lorkiem, który odwiedził w tym okresie kilkanaście podobnych obiektów w Europie Zachodniej. Dzięki temu

163

AMS, III. 5b. s. 347. Orzeczenie Urzędu do Spraw Wyznań Nr Z-6022/36/M/2/65 z 23 listopada 1965 r.

164

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 15.

165

AMS, I. 32. Poświęcenie kamienia węgielnego pod Bursę im. ks. Siemaszki w Krakowie, „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dnia 8 lipca 1927 r. 166

Tamże.

167

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt.,, s. 15.

168

AMS, I. 32. Co słychać w Krakowie? Nowe dzieło chrześcijańskiego miłosierdzia w Krakowie. Poświęcenie kamienia węgielnego pod zakład imienia ks. Siemaszki, „Głos Narodu” nr 173 z 27 czerwca 1927 r.

112

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

w Zakładzie na Prądniku wszystko, od piwnic aż po strych, było zbudowane i urządzone z myślą o wychowankach169.

Uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego odbyła się 26 czerwca 1927 roku. Zorganizowana została przez Komitet Budowy Domu pod Nowy Zakład Wychowawczy im ks. Siemaszki dla Biednych i Osieroconych Chłopców przy ul. Prądnickiej. Komitetowi przewodniczył ks. Jan Lorek – dyrektor Zakładu170. Poświęcenia dokonał ks. biskup dr Rospond. Profesor Pachoński, członek komisji ekonomicznej Rady Miasta Krakowa, powiedział wtedy, że dzieło, które dokonuje się obecnie, powstaje dzięki silnej woli i zaletom ks. dyrektora Lorka171,

bowiem nawet prezydent Krakowa Rolle nie wierzył w możliwość realizacji jego „szalonych planów”172. Wśród przybyłych licznie gości byli obecni: prezydent Rolle, wiceprezydent Ostrowski, naczelnik woj. Kwiatkowski, w zast. wojewody Darowskiego, senatorowie Adelman i Godlewski, ks. inf. Kulinowski, z rady miejskiej ks. Kasprzyk i dyr. Pachoński, ks. prep. dr Niemczewski, prof. Piltz, wizytator ks. Misjonarzy Kryska, ks. prezes Kuznowicz, i ks. dyr. Macko, ks. dyr. Cieślar, prezesowa Łubieńska i dyr. Orłowska, radcy Magistratu pp. Dusza, Herget, Kolkiewicz, starosta Niesiołowski, sekretarz Dalewski. Po podpisaniu przez uczestników aktu fundacyjnego, ks. biskup sufragan dr Rospond dopełnił poświęcenia kamienia węgielnego i dokonał wmurowania aktu tegoż. Przepiękne przemówienie ks. biskupa poruszyło do głębi wszystkich. Historię powstającego dzieła nakreślił prezydent Karol Rolle, złożył życzenia na ręce ks. dyr. Lorka. Radca Pachoński przypomniał zebranym zasługi ks. Rzymełki, długoletniego dyrektora Zakładu ks. Siemaszki.

Według tej relacji wzruszająco przemówił także wychowanek Zakładu z ul. Długiej Ładzik, sam sierota bez ojca i matki. Przypomniał on, co zawdzięcza Zakładowi on sam i setki jego kolegów, a malutki chłopczyk sierota z Zakładu w Czernej w gorących słowach wierszem dziękował ks. dyr. za opiekę. W czasie uroczystości chór »Echa« pod batutą dyr. Walewskiego wykonał szereg pieśni, a przygrywała muzyka Związku Młodzieży Rękodzielniczej173.

Budowa rozpoczęła się latem 1927 roku. Prace budowlane przebiegały bardzo sprawnie. Budynek w stanie surowym został wybudowany i pokryty dachem w przeciągu 6 miesięcy174. Ostatecznie obiekt został oddany do użytku jesienią 1930 roku. We

169

A. Małysiak bp, Szukajmy Boga. Wczoraj i dziś duszpasterza, Kraków 1992, s. 145.

170

AMS, I. 32. Zaproszenie na poświęcenie kamienia węgielnego; AMS, I. 32. Akt poświęcenia kamienia węgielnego. 171

AMS, I. 7. Przemówienie prof. Pachońskiego.

172

AMS, I. 7. Przemówienie inż. Rollego.

173

AMS, I. 32. Co słychać w Krakowie? Nowe dzieło, dz. cyt.,

174

AMS, I. 32. Pomóżmy wychowawczym zakładom sierocym. „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dnia 13 sierpnia 1930; AMS, III. 3. 1927. nr 7. List do Dyrekcji Miejskiej Kasy Oszczędności z 22 sierpnia 1927 r.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

113

powojennych uczyła się i wychowywała »na ludzi«. Przeżywali każdego roku swoje uroczyste pierwsze Komunie święte, więcej lub mniej bogate święte Mikołaje, uroczyste Wigilie i Gwiazdki z prezentami pod choinką. Grali w piłkę na Bartlówce, chodzili w Dolinę Eliasza na spacery, a po wakacjach czwartacy wyjeżdżali na Prądnik, celem dalszej edukacji157.

Zakład rozpoczął normalną pracę wychowawczą. Ks. Jan Rzymełka odwiedził Czerną 23 sierpnia 1949 roku i tak opisał działania Zakładu: po 43 latach zwiedziłem swoje dawne pole pracy w Zakładzie im. Ks. Siemaszki w Czernej (1906–1919) i stwierdziłem z ogromną radością serca, ogromny rozwój całej tej tak chlubnej pracy158 .

W dniu 19 marca 1952 r. przybyła do Zakładu ks. Siemaszki w Czernej komisja z decyzją Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Chrzanowie o likwidacji Zakładu i wezwała mieszkających tam i zatrudnionych księży, aby podpisali dobrowolnie deklarację, że z własnej woli oddają Zakład na własność państwa. Oczywiście podpisu tego odmówiono, tym bardziej, że zamieszkali w Czernej księża nie byli uprawnieni do dysponowania własnością Zgromadzenia. Wobec tego powiadomiono powyższych księży, że odbiera się im zarząd Domu i Zakładu im. ks. Siemaszki i ustanawia nowy, świecki zarząd tych instytucji. Księży wezwano do opuszczenia Domu Zgromadzenia Księży Misjonarzy i Zakładu stanowiących wyłączną własność Zgromadzenia. 20 marca 1952 roku nowo ustanowiony zarząd świecki zażądał przekazania całej własności Zgromadzenia w Czernej. Mimo sprzeciwów przedstawicieli Zgromadzenia, zajęto cały majątek i inwentarz oraz zapasy gospodarcze159. Budynek Zakładu przeznaczony został na wiejski urząd pocztowy. Nie remontowany przez lata gmach został całkowicie zdewastowany. Częściowo odremontowano go dopiero, gdy stał się ośrodkiem wypoczynkowym jednego z łódzkich zakładów pracy160. Zgromadzenie Księży Misjonarzy wniosło odwołanie od decyzji Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Chrzanowie o likwidacji Zakładu w Czernej do Prezydium Rady Ministrów w Warszawie, do Wydziału Oświaty Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie, do Ministra Antoniego Bidy, dyrektora Departamentu Wyznań Religijnych w Warszawie oraz poinformowano o tym fakcie Sekretariat Episkopatu Polski. Większość pism pozostała bez odpowiedzi161. Jedna z nielicznych brzmiała następująco: Wydział Oświaty Prezydium W.R.N. w odpowiedzi na pismo Zgromadzenia z dnia 3 lutego 1954 r. wyjaśnia, że pretensja tamtejszego Zgromadzenia odnośnie zapłaty czynszu, oddania w posiadanie nieruchomości i zwrot inwentarza – majątku Zakładu w Czernej nie jest oparta na żadnej podstawie prawnej162. 157

AMS, I. 23. Zakłady wychowawcze, dz. cyt.,

158

AMS, I. 30. Księga pamiątkowa, dz. cyt., s. 34.

159

AMS, III. 3. 1952. nr 1. Pismo ks. Wizytatora Józefa Kryski do Prezydium Rady Ministrów w Warszawie z 25 marca 1952 r.; AMS, III. 5b. s. 259. Opis działania Zakładu. 160

K. Gawlas, dz. cyt., s. 99.

161

AMS, III. 5b. Tak można sądzić, na podstawie braku odpowiedzi w dobrze uporządkowanych dokumentach archiwalnych z tego okresu. 162 AMS, III. 5b. s. 323. Odpis pisma Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie, Nr 0.I.21/145/54/Kiel. z 7 maja 1955 r. dotyczącego zwrotu nieruchomości.

114

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

wrześniu tegoż roku wprowadzili się tutaj pierwsi wychowankowie. Faktyczny koszt budowy wyniósł 1 150 000 zł, nie wliczając pracy wychowanków. Ks. Lorek zebrał z subwencji i darów sumę 317 055,45 zł. Na budowę zostały zaciągnięte też trzy pożyczki: 7 000 dolarów, czyli ok. 62 000 zł – w Miejskiej Kasie Oszczędności, na hipotekę domu w Czernej, 137 000 zł – B. G. K. Lwów., na hipotekę domu przy ul. Długiej i 300 000 zł – w B. G. K. Kraków, na hipotekę nowego gmachu przy ul. Prądnickiej. Dwa pierwsze z wymienionych kredytów były bardzo uciążliwe – wysoko oprocentowane. Jednak najtrudniejsze było to, że nadszedł kryzys społeczno-ekonomiczny i wynikające stąd ogólne zubożenie społeczeństwa, co dotkliwie odbiło się na funkcjonowaniu Zakładu, ponieważ pozbawiło go przewidywanych wpływów, niezbędnych do spłacania rat kredytów175. Na uroczystość poświęcenia nowego Zakładu na Prądniku, która odbyła się 16 czerwca 1930 roku, przybyły najważniejsze osobistości władz miejskich z prezydentem Rolle na czele, władze kościelne reprezentował Książę Metropolita Krakowski Adam Sapieha, a Zgromadzenie Księży Misjonarzy – ks. wizytator Józef Kryska. Było obecnych także wiele innych osobistości życia publicznego i dobroczyńców. Dziennikarze odnotowali: Książę Metropolita Sapieha stwierdził, że ze specjalną radością dokonał aktu poświęcenia Zakładu, który ma służyć doniosłym celom. Dla dzieci i młodzieży dużo się robi, jednak nie wszystkie urządzenia i kierunki wychowawcze są celowe i korzystne. W pracy dla dobra młodzieży trzeba się powodować tym największym nakazem, aby nasze zabiegi i trudy wynikały z wiary i służyły wyłącznie istotnym korzyściom wychowanków. Zadania te Zakład ks. Siemaszki spełnia. Samo urządzenie nowego Domu jest nacechowane umiarem, czynnikiem tak ważnym w dziedzinie wychowania; umiar ten winien wychowankom symbolizować, że i przyszłe ich życie ma być wolne od wszelkiej przesady. (…) Książę Metropolita wyraża uznanie dla założycieli nowego gmachu, dla niestrudzonego ks. Lorka, założyciela i kierownika; najszersze sfery społeczeństwa winny zainteresować się tym dziełem, poprzeć je finansowo i przez stworzenie fundacji zapewnić mu dalszy rozwój. Słowami gorącego wezwania skierowanego do wychowanków, by rzetelną i usilną pracą przyczynili się do chwały Bożej i szczęścia Ojczyzny, Książę Metropolita zakończył przemówienie176.

Budynek okazał się praktyczny i celowy. Odpowiadał istniejącym przepisom, potrzebom wychowanków i postulatom pedagogicznym. W wielkiej mierze przyczynili się do budowy sami wychowankowie – rzemieślnicy, którzy przez dobrowolne prace instalacji oświetlenia elektrycznego, centralnego ogrzewania i wodociągowej zaoszczędzili wydatków blisko 40 000 złotych177. Pięć lat po zakończeniu budowy tak przedstawiano sytuację finansową: z największym wysiłkiem płaciliśmy, acz z opóźnieniem zawsze, procenta i raty pierwszej pożyczki B. G. Kraj. Samych kar za zwłokę musieliśmy zapłacić z tej tylko pożyczki 11 238,23 zł. A jak droga jest dla nas świadczy to, że za osiem lat od jej zaciągnięcia wypłaciliśmy B. G. Kraj. 111 613,66 zł, gdy pozostałość do spłacenia wynosi jeszcze 116 723,13 zł178. 175

AMS, I. 12. Sytuacja Zakładu w 1935 r., s. 3; AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 15.

176

AMS, I. 32. Poświęcenie nowego Zakładu wychowawczego na Prądniku, „Głos Narodu” z 17 czerwca 1930 r.

177

AMS, I. 12. Sytuacja Zakładu, dz. cyt., s. 3.

178

Tamże.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

115

3.2 Akcje zbierania funduszy na wykończenie Zakładu Zakład wybudowany został za mniejszą kwotę niż planowano, a to dzięki dobrej organizacji pracy i nieodpłatnej pomocy starszych wychowanków Zakładu. Świadczy to o dużej gospodarności budowniczych179. Oprócz własnego wkładu finansowego, pożyczek, pracy wychowanków, budowa Zakładu na Prądniku była finansowana przez różnych ofiarodawców. W prasie krakowskiej, szczególnie w latach 1928 i 1929, pojawiało się wiele artykułów i ogłoszeń poświeconych działalności Zakładu ks. Siemaszki, wzywających społeczeństwo do wsparcia finansowego nowego domu przy ul. Prądnickiej. Na plakacie ze zdjęciem budynku Zakładu znajduje się napis: Dlaczego nie przyjmują? Brak funduszy na wykończenie Zakładu.

Autorzy tych notatek prasowych, opisując szczegółowo dotychczasową chlubną działalność Zakładu, wzywali do wpłacania pieniędzy na rzecz ukończenia budowy. „Ilustrowany Kurier Codzienny” nawoływał: Ratujmy osieroconą dziatwę. Przy ul. Prądnickiej stoi już pod dachem nowo wybudowany Zakład im. ks. Siemaszki, przeznaczony na pomieszczenie 300 chłopców osieroconych, pozbawionych opieki rodzicielskiej. Zakład ten jednakże nie może być jeszcze otwarty, na całkowite bowiem wykończenie go brak odpowiednich funduszów w kwocie ponad 100 000 zł. Obowiązkiem moralnym całego społeczeństwa jest jak najszybsze przyjście z pomocą tej zbożnej instytucji, która dzieci z ulicy ratuje przed upadkiem, nędzą moralną i materialną. Niechaj wszyscy złożą swe najskromniejsze bodaj datki na wykończenie tej szlachetnej placówki filantropijnej, pamiętając o zasadzie: Bis dat, qui cito dat180.

Także zarząd apelował do sumień obywateli prosząc o wsparcie. Zarząd tego Zakładu, który opiekuje się już 320 sierotami, zrobił [wiele – przyp. J.T.] o własnych siłach, (…) a teraz oczekuje pomocy całego społeczeństwa, by móc wykończyć ten olbrzymi gmach jak najprędzej i pomieścić w nim 300 osieroconych chłopców. W czasie Świąt niech każdy z nas pomyśli, jak pomóc do zebrania kwoty 300 tysięcy złotych potrzebnej do wykończenia nowego Zakładu181.

W prasie pojawiły się również specjalne druki zamówień sprzętu do wyposażenia Zakładu przy ul. Prądnickiej. Chcąc przyczynić się do szybkiego wykończenia nowego Zakładu im. ks. Siemaszki dla biednych i osieroconych chłopców, zakupuję: ... następnie wymienione są sprzęty potrzebne do wyposażenia z ich ceną. Ofiarodawca wpisywał tylko ilość zamawianych sztuk182. Inną formą zbierania pieniędzy na Zakład była kwesta na terenie województwa krakowskiego (z wyłączeniem m. Krakowa, Zakopanego i Krynicy), którą zorganizowano na mocy pozwolenia wydanego przez władze wojewódzkie. 179

AMS, I. 9. Mowa ks. Jan Lorka na uroczystość poświęcenia budynku przy ul. Prądnickiej 35.

180

AMS, I. 32. Ratujmy osieroconą dziatwę, „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dnia 15 maja 1929 r. Łac.: Dwa razy daje, kto prędko daje. 181

AMS, IX. 8. a). Anons do prasy o składkach na budowę Zakładu.

182

AMS, I. 32. Jak dopomóc do wykończenia Zakładu wych. im. ks. Siemaszki? (nieopisany wycinek prasowy).

116

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Kwestarze zbierali datki w formie sprzedaży broszur i dewocjonaliów, zaopatrzeni (…) w książki kwestarskie z uwierzytelnionym odpisem pozwolenia wojewódzkiego i upoważnieniem Zakładu oraz pokwitowaniem co dni 15, że uzbierane kwoty dwutygodniowe wpłacili. Każda kwota musi być wpisana przy ofiarodawcy przez kwestarza do książki183.

Organizowano imprezy masowe, z których dochód był przeznaczony na wykończenie trwającej budowy. Taki festiwal dobroczynny odbył się np. 6 października 1929 roku184. Z okazji świąt wysyłano wraz z życzeniami informację o postępach w budowie i brakach finansowych, prosząc adresatów życzeń o wsparcie185. Kolejną inicjatywą, służącą zbiórce pieniędzy na dokończenie budowy, było wyświetlanie krótkiego filmu poświęconego działalności Zakładu w krakowskich kinach Bagatela i Uciecha. Przeprowadzona w przerwie kwesta na cele Zakładu przyniosła doskonałe wyniki. Zebrano 701,30 zł i 1 190,30 zł. Akcja była kontynuowana także w innych kinach186. W roku 1929 budynek został otynkowany wewnątrz, założono kanalizację i podłogę na całym II piętrze. Wychowankowie wykonali: instalację elektryczną, instalację centralnego ogrzewania oraz okuli i pomalowali 183 okna. W roku 1930 planowano: wykończenie posadzek na korytarzach, wyłożenie holu kostką drewnianą, wykonanie instalacji gazowej i wodociągowej oraz wyposażenie Zakładu w niezbędny sprzęt (300 łóżek, szafy, stoły, ławy szkolne, kuchnia, pralnia oraz cała bielizna pościelowa). Otwarcie Zakładu planowano na 1 lipca 1930 roku, aby to stało się realne potrzebne było 150 tysięcy złotych oraz ofiary w naturze, takie jak pościel czy bielizna187. Wobec dramatycznej sytuacji finansowej Zakładu jego dyrektor umieścił w prasie następujące SOS: Ambicja kapitana okrętu i jego załogi, walczącej bohatersko z rozszalałym żywiołem, wysyła ten sygnał tylko w ostateczności. W takim położeniu znalazł się Zarząd Zakładu im. Ks. Siemaszki przy kończącej się budowie nowego gmachu dla 300 osieroconych chłopców. Już dawno ograniczyliśmy ilość płatnych robotników, a miejsca ich zajęli starsi wychowankowie ofiarując swą pomoc Zakładowi. Dostawcy materiałów niesłychanie cierpliwie czekają na zapłatę. Wyczerpaliśmy wszystkie źródła i rozliczne sposoby zdobycia pieniędzy, które jednak zawodzą. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej dało w tym roku zaledwie 10 000 zł. na zamówienie urządzeń wewnętrznych, a Samorządy nic! Społeczeństwo zaś jest ubogie lub dziwnie obojętne. Akcja nabywania przy biletach znaczków 10 groszowych mogła

183 AMS, I. 14. Informacja do gazety o kweście; AMS, III. 3. 1932. nr 2. List o fałszywym kwestarzu z 18 października 1932 r. 184

AMS, I. 32. Co słychać z budową nowego Zakładu im. ks. Siemaszki, (nieopisany wycinek prasowy z 1929 r.). 185

AMS, I. 32. Kartka z życzeniami na święta Bożego Narodzenia 1927 r.

186

AMS, I. 32. Świetny wynik zbiórki filantropijnej w kinach, „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dnia 25 maja 1929 r.

187

AMS, IX. 8. a). Kartka z życzeniami noworocznymi składanymi ofiarodawcom przez ks. dyr. J. Lorka z krótką informacją o stanie Zakładu.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

Nowy dom Zakładu na Prądniku. Fotografie archiwalne.

117

118

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

dać przy dobrej woli 20 000 zł za dwa miesiące, a dała zaledwie tysiąc zł. Jeżeli nie chcecie, by osierocona i opuszczona młodzież nocowała pod waszymi schodami, nie czatowała na wasze mienie i zagrażała waszym dzieciom, zechciejcie zrozumieć nasze wołanie o ratunek dla młodzieży, która ginie188.

Wszelkie, nawet najmniejsze, datki pieniężne można było przesyłać na konto bankowe lub składać bezpośrednio w biurze Zakładu. Przyjmowano też dary w naturze, takie jak: pościel, bielizna, koce, stoły, łóżka żelazne, instrumenty muzyczne, książki itp.189. Wobec beznadziejnej sytuacji finansowej Zakładu, wynikłej z światowego kryzysu gospodarczego w latach trzydziestych, jego kierownictwo zwróciło się do banku o pewne ulgi finansowe, a w szczególności o odpisanie części kapitału od pożyczek, umorzenie pożyczki kapitalizacyjnej i zastosowanie do pierwszej pożyczki z Banku Gospodarki Krajowej ulg wynikających z rozporządzenia Prezydenta RP o rozbudowie miast190. Prośba kończyła się takimi słowami: prosimy bardzo o tę pomoc instytucji tak potrzebnej w czasach dzisiejszych, gdy tyle opuszczonej i zaniedbanej młodzieży zagrożonej nędzą moralną i fizyczną woła o pomoc i ratowanie jej dla społeczeństwa. Spodziewamy się pomocy tym bardziej, że władze państwowe w pełnym zrozumieniu zaistniałych stosunków zastosowały już ulgi w rolnictwie jako też samorządach. Prosimy o nią przez wzgląd na owocną półwiekową pracę naszą, która w wyniku dała społeczeństwu i Ojczyźnie setki dobrych obywateli, wykwalifikowanych pracowników i dzielnych obrońców191.

Prośby o umorzenie długów zostały częściowo uwzględnione. Świadczy o tym choćby następująca decyzja: Bank Gosp. Kraj. dzięki pomocy i wielkiej życzliwości p. Dyr. Piotra Rokosza odpisał Zakładowi z pożyczki 300 tys. połowę tej sumy, tj. 150 000 i 44 000 zł zaległych rat. Równocześnie przez to zmniejszyła się wysokość rat z 32 544 zł na 17 000 zł rocznie192.

Zarówno w dniu poświęcenia, jak jeszcze kilka lat później, w 1935 roku, budynek nie był jeszcze całkiem wykończony, dlatego mieszkało w nim tylko 216 wychowanków, choć docelowo był przygotowywany dla 300 osób193. Zakład nie mógł przyjmować zaplanowanej liczby wychowanków z powodu braku wyposażenia194. Później uzupełniano: poręcze w trzech klatkach schodowych; z pokoi sióstr urządzono i umeblowano obszerną salę przygotowawczą dla 40 uczniów szkół średnich. Olbrzymią piwnicę przeznaczoną na przechowywanie ziemniaków i jarzyn, która okazała się do tego niezdatna z powodu zbyt wysokiej temperatury pochodzącej z instalacji centralnego 188

AMS, I. 32. Wołanie o ratunek Zakładu im. Ks. Siemaszki, „Głos Narodu” z 9 stycznia 1930 r.

189

AMS, I. 32. Z akcji opiekuńczej nad opuszczoną młodzieżą, „Czas” z 1 września 1930 r.

190

AMS, I. 12. Sytuacja Zakładu, dz. cyt., s. 4.

191

Tamże.

192

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 16.

193

AMS, I. 12. Sytuacja Zakładu, dz. cyt., s. 3.

194

AMS, I. 19. Informacja o Zakładach wychowawczych dla prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego gen. Góreckiego.

119

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

ogrzewania, przerobiono własnymi siłami na piękną salę kinową i okazyjnie zakupiono do niej aparaturę dźwiękową. Zbudowano duży budynek gospodarczy z garażami, chlewikami, a pod nimi piwnice na ziemniaki. Urządzono i umeblowano świetlicę, wykładając jej ściany boazerią i wyposażając w stoły i ławki195. Kuchnię gazową, która kosztowała 8 000 zł, trzeba było wyrzucić, [podobnie – przyp. J.T.] trzy kotły gazowe, a to ze względu na niemożliwą cenę gazu. Zakupiono nową kuchnię na węgiel, przez co zaoszczędziło się na opale około 50 %. Urządzono pracownie do robót ręcznych dla szkoły i zakupiono do nich 10 warsztatów podwójnych stolarskich z kompletnymi narzędziami. Ogrodzono cały Zakład parkanem betonowo-siatkowym (…). Dzięki funduszowi p. Eugenii Wojtkiewiczowej i Marii hr. Kwileckiej zakupiono czteroosobowe auto marki Ford w miejsce starego i zużytego już Fiata 503. Poprzedniego Forda z 1925 roku sprzedano już w 1933 roku196 .

Inną jeszcze inwestycją na Prądniku było zakupienie urządzenia podmuchowego do pieców centralnego ogrzewania i przejście na opalanie miałem węglowym zamiast koksu, który był drogi i ciągle drożał, a na dodatek trudno go było kupić. Urządzenie to kosztowało 2 400 zł. Budowa kominów z nadstawkami skrzynkowymi kosztowała 250 zł, lecz dzięki tym zmianom oszczędność na opale wyniosła ponad 50 %197.

3.3 Lata 1930–1939. Zakład po otwarciu oddziału na Prądniku W trzy lata, kosztem ponad miliona złotych, zbudowany został nowoczesny gmach na 13 morgowej parceli, mieszczący w sobie słoneczne sypialnie dla 300 wychowanków, 3 klasy wyższe szkoły powszechnej, sale przygotowawcze dla uczniów szkół średnich, wielki hol nakryty szklanym dachem, otoczony galeriami pełniącymi rolę korytarzy, służący za salę gimnastyczną, teatralną i rozrywkową, a mogący pomieścić parę tysięcy osób. W budynku znalazła się obszerna i piękna kaplica, a na zewnątrz boisko sportowe. Dla potrzeb Zakładu dostosowano odpowiednią pralnię elektryczną i kuchnię, łazienki, tuszownie itp. Sypialnie wyposażone zostały w łóżka siatkowe z materacami; sale szkolne, gabinety, czytelnia i sale przygotowawcze dla uczniów szkół średnich urządzono według nowoczesnych wymagań tak pod względem praktyczności, jak i higieny198. Od chwili rozpoczęcia działalności wychowawczej w nowym budynku przy ul. Prądnickiej cały Zakład Wychowawczy im. ks. Siemaszki podzielony został na trzy oddzielne ośrodki, stanowiące organizacyjnie i wychowawczo jedną całość. Główny zarząd, administracja oraz księgowość znajdowała się w domu przy ul. Długiej. W tym miejscu załatwiało się wszelkie sprawy związane z przyjęciem wychowanka do Zakładu, tu znajdowała się główna księga opłat, tu załatwiało się wszelkie sprawy z władzami, tu 195

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 16.

196

Tamże.

197

Tamże.

198

AMS, I.5. Co zrobiono – sprawozdanie (maszynopis).

w

ostatnim

dziesięcioleciu

w

Zakładach

im.

ks.

Siemaszki

120

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

także dokonywało się zakupów żywności. Podręczne książki rachunkowe każdy oddział prowadził niezależnie. Dane, wpisywane co miesiąc do głównej księgi finansowej, dawały dokładny obraz stanu finansowego Zakładu. Każdy dom prowadził własną księgę inwentarzową, księgę zapasów kuchennych, zapotrzebowań i dostaw, księgę chorych, wagi i wzrostu, księgę wpisową chłopców, z której dane przenosiło się do centralnej księgi wychowanków znajdującej się w domu przy ul. Długiej. W tej to księdze odnotowywano wszelkie dane o wychowanku, takie jak: dane personalne, informacje o relacjach panujących w rodzinie, z której pochodzi, adnotacje o inteligencji, charakterze, sprawowaniu, pozytywne i negatywne spostrzeżenia z czasu jego pobytu w Zakładzie, a po jego odejściu dopisywano wszelkie ważniejsze wieści o nim, pochodzące od samego wychowanka, od innych lub z prasy. W chwili przyjęcia chłopca do Zakładu wypełniało się każdemu kartę osobistą, która towarzyszyła mu przez cały pobyt w Zakładzie. Adnotacje wpisywało się do księgi centralnej. Do Zakładu przyjmowano chłopców tylko normalnych pod względem fizycznym, umysłowym i moralnym. Zakład bowiem nie posiadał kadry resocjalizacyjnej i nie był zakładem poprawczym. W sytuacjach wątpliwych przyjmowano na okres próbny, a po tym czasie decydowano, czy dana osoba może zostać przyjęta. Wyrzucano wychowanków z Zakładu w sytuacjach skrajnych, przede wszystkim ze względu na dobro innych wychowanków i po upewnieniu się, że posiadanymi przez Zakład środkami nie da się wychowanka wyprowadzić na dobrego człowieka. Usuwanie z Zakładu było sprawą bardzo trudną, ponieważ pozostawała świadomość, że wydalony powiększy grono mętów społecznych199. Zakład im. ks. Siemaszki był najprawdopodobniej jedynym w tym czasie w Krakowie, który przyjąwszy chłopca w wieku 7 lat, prowadził go poprzez szkołę powszechną, dawał – w zależności od uzdolnień – wykształcenie zawodowe lub średnie i wypuszczał niezależnego finansowo, dojrzałego mężczyznę200. Zakład podzielony był na trzy oddziały: w Czernej – dla chłopców od 7 do 10 roku życia (klasy: I do IV szkoły powszechnej), przy ul. Prądnickiej w Krakowie – dla chłopców nieco starszych (klasy: V do VII szkoły powszechnej i szkoła średnia) oraz trzeci oddział przy ul. Długiej – dla terminatorów, uczących się konkretnych zawodów u majstrów w Krakowie. Chłopcy, którzy po ukończeniu szkoły podstawowej nie nadawali się do dalszej nauki w szkołach średnich z powodu słabych zdolności, niechęci do nauki czy przeszkód rodzinnych, przenoszeni byli z Zakładu przy ul. Prądnickiej do domu przy ul. Długiej i posyłani do nauki zawodu. Najczęstszą przeszkodą do kontynuowania nauki była sytuacja rodzinna. Zdolnego nawet chłopca, który miał biednych rodziców, czekających na to, by syn, jak najszybciej, zdobywszy stopień czeladnika, zaczął pracować i przyszedł im z pomocą, trudno było posyłać na długo trwającą naukę do gimnazjum przygotowującego do studiów uniwersyteckich. Zakład przy ul. Długiej miał charakter bursy – wychowankowie 199

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 18.

200

Tamże, s. 19.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

121

mieszkali w nim, żywili się i byli otoczeni opieką wychowawczą, ale po naukę zawodu chodzili do prywatnych zakładów w mieście201. Działalność wychowawcza Zakładu nie ograniczała się jedynie do młodzieży przyjętej i mieszkającej na stałe na terenie placówki. Nowy gmach przy ul. Prądnickiej, położony na peryferiach miasta stał się kulturalno-oświatowym ośrodkiem także dla młodzieży pozazakładowej. Każdej niedzieli gromadziło się tam 200 chłopców, którzy po nabożeństwie brali udział w przedstawieniach, zabawach, odczytach itd., grupując się w kółkach Stowarzyszeń Katolickiej Młodzieży. Mury nowego gmachu tętniły życiem202.

Do pracy w Zakładzie Wizytator Zgromadzenia Księży Misjonarzy wyznaczał każdorazowo jego dyrektora i poszczególnych kierowników trzech osobnych ośrodków oraz współpracowników księży i braci Zgromadzenia203. Pomimo przeróżnych trudności, Zakłady, które w latach trzydziestych znajdowały się pod wytrawnym kierownictwem ks. superiora Karolczyka, nie tylko pokonywały trudności, ale odgrywały w krakowskim środowisku wychowawczym tak ważną rolę, że władze państwowe zaliczały je do najpotężniejszych instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi204.

3.4 Okres II wojny światowej i pierwsze lata powojenne Już na samym początku wojny budynek Zakładu przy ul. Prądnickiej został zajęty przez wojska niemieckie. Żołnierze niemieccy przebywali w nim od 6 września do 3 listopada 1939 roku205. W następnych miesiącach budynek został zamieniony na niemiecki szpital i chłopców trzeba było ewakuować na ul. Długą i na Krzemionki do domu przy Rękawka lub Hallera, część chłopców została natomiast wysłana do domu w Czernej206. Budynek przy ul. Prądnickiej ucierpiał najwięcej w czasie okupacji. Od zajęcia go przez okupanta we wrześniu 1939 roku do kwietnia 1946 roku, kiedy został opuszczony przez wojska radzieckie (które po wkroczeniu do Krakowa w roku 1944 miały w nim swój szpital)207, został niemal zupełnie zniszczony. Zginęło ponad 100 kwater okiennych, wszystkie klamki, zamki (ok. 150), lampy, kurki w umywalniach, zdemolowano kuchnię, pralnię, zniszczono ponad 100 drzwi, 85 szaf, przebudowano jadalnię, kaplicę, zniszczono witraże208 . 201

Tamże, s. 23.

202

AMS, I.13. Informacja o Zakładach wychowawczych.

203

AMS, III.3. 1948. Pismo Dyrektora Zakładu do Zarządu Miejskiego Wydziału Opieki Społecznej w Krakowie z 28 września 1948 r. 204

AMS, I.11. W. Szymbor, dz. cyt., s. 4.

205

AMS, III. 3. 1939. nr 3. Pismo ks. dyr. S. Karolczyka do Dyrekcji Elektrowni Miejskiej w Krakowie; AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 159. 206

K. Gawlas, dz. cyt., s. 70.

207

AMS, I. 23 Zakłady wychowawcze, dz. cyt.

208

AMS, I. 22. Zakłady wychowawcze im. ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 3.

122

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Dwie trzecie zakładowego inwentarza uległo rozgrabieniu lub zniszczeniu przy ewakuacji lub z powodu nieodpowiedniego miejsca na pięcioletnie przechowywanie. Koszty remontu najkonieczniejszego stwierdzonego komisyjnie wyniosły 1 492 750 zł, natomiast doprowadzenie domu do stanu przedwojennego wymagałoby co najmniej trzech milionów zł. Spalone zostały wszystkie ławki szkolne, sama naprawa dachu kosztowała 100 000 zł, a doprowadzenie do stanu używalności boiska sportowego kosztowałoby pół miliona zł209. Szybko przystąpiono do przeprowadzenia koniecznych remontów i już w 1947 roku wydano na ten cel 800 000 zł wraz z subwencją magistratu Miasta Krakowa w wysokości 50 000 zł i Caritasu – 17 000 zł. Resztę wydatków pokryły własne oszczędności oraz praca wychowanków, zwłaszcza fachowo przygotowanych rzemieślników. Młodzież szkolna pracowała na zmiany, szczególnie w czasie wakacji, wykonując ogromną część prac przy porządkowaniu domu i boiska sportowego. To zasługa wychowanków, że mimo niewielkiej pomocy czynników zewnętrznych, tak szybko po zniszczeniach wojennych Zakład mógł rozpocząć pracę opiekuńczo-wychowawczą nad biedną młodzieżą210. Według prasowej relacji z kwietnia 1946 roku Zakład im. ks. Siemaszki funkcjonował normalnie, jak przed wojną, w trzech swoich oddziałach. W oddziale przy ul. Prądnickiej odbywał się remont po opuszczeniu pomieszczeń przez wojska radzieckie211. Według ustaleń władz powojennych, Zakład i jego nieruchomości miały pozostawać pod kuratelą Zarządu Miejskiego Polskiego Urzędu Opieki Społecznej w Krakowie i nie mógł być zajęty na inne cele212.

3.5 Likwidacja Zakładu przy ul. Prądnickiej 35 Zanim Zakład został formalnie przejęty przez władze ludowe, próbowano zniszczyć go finansowo. Na jednego chłopca Zakład otrzymywał tylko 81 zł dotacji miesięcznie, podczas gdy w innych tego typu zakładach państwowych dotacja wynosiła prawie 400 zł213. Inną metodą stosowaną przez władze komunistyczne, mającą na celu utrudnianie pracy wychowawczej, a w konsekwencji doprowadzenie do rezygnacji z niej, był następujący proceder: … do naszego Zakładu na Prądniku, do mniej więcej 120 osób, musieliśmy dołączyć jeszcze 80 chłopców nadających się do leczenia psychiatrycznego. 209

Tamże; AMS, I. 23 Zakłady wychowawcze, dz. cyt.

210

AMS, I. 23. Zakłady wychowawcze, dz. cyt.

211

AMS, I. 32. Pomoc dla najbiedniejszych. Wędrówka po Zakładach Opieki Społecznej, „Echo Krakowa” z 13 kwietnia 1946 r. 212 213

AMS, III. 2. i) 1945. nr 4. Zaświadczenie Zarządu Miejskiego w Krakowie z 16 lutego 1945 r.

Z wydarzeniem tym związane jest wzruszające doświadczenie ks. bpa Małysiaka, który tak je relacjonuje: To było straszne: w państwowych ośrodkach chłopcy mieli na śniadanie masło i wędlinę, a my mogliśmy dać najwyżej marmoladę. I pamiętam, jak się zastanawiałem i pytałem wizytatora, czy mamy prawo te dzieci prowadzić przy gorszym odżywianiu, czy nie lepiej zlikwidować Zakład i wycofać się. O tym wszystkim powiedziałem też chłopcom w kaplicy, bo codziennie rano szliśmy na wspólne modlitwy. Mówiłem, że my, księża, zamierzamy odejść. Gdy nas nie będzie, przyjdą tu państwowi wychowawcy i wtedy będą mieli lepsze jedzenie, ale nie będzie rano modlitwy, ani Mszy św. w niedzielę. Niech wybierają. To był wówczas jeden z najwspanialszych dni, jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu – ta, gdy wszyscy chłopcy jednomyślnie podnieśli ręce i powiedzieli, że chcą, żeby księża z nimi zostali. To było naprawdę wspaniałe. (Z radością głoszę Ewangelię. 85 lat życia biskupa Albina Małysiaka, Kraków 2003, s. 385.)

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

123

(…) Chłopcy ci burzyli nam wszelki porządek. Broili, zuchwale się stawiali, aby przypadkiem zdenerwowany ksiądz albo wychowawca świecki uderzył. Bo gdy uderzył, natychmiast wkraczało UB, szło się do więzienia, był przy tym proces pokazowy214.

Chociaż żaden z tych wybiegów wyniszczenia Zakładu nie poskutkował, to ostatecznie komuniści zlikwidowali Zakład przemocą – decyzją administracyjną. Budynek Zakładu, który stanowił wyłączną własność Zgromadzenia Księży Misjonarzy w Krakowie, został zajęty w dniu 16 lipca 1954 r. na skutek decyzji Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej i Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Krakowie – Wydział Kwaterunkowy. Obiekt został przeznaczony dla Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej – Wydział Zdrowia w Krakowie na pomieszczenia szpitalne. Został on przejęty wraz z parcelą i boiskiem sportowym. Inwentarz ruchomy został przewieziony do Centrali Zakładu im. ks. Siemaszki w Krakowie przy ul. Długiej 42, gdzie władze państwowe przejęły go w dniu 27 sierpnia 1954 r. dla Wydziału Oświaty Prezydium Miejskiej Rady Narodowej215. W sprawie anulowania decyzji o likwidacji Zakładu przy ul. Prądnickiej 35 interweniowało u władz wiele osób, m.in. Wikariusz Kapitulny Archidiecezji Krakowskiej bp Franciszek Jop, Wizytator Księży Misjonarzy ks. Józef Kryska216. Natomiast prasa krakowska tryumfalnie pisała o rozwiązaniu problemów lokalowych szpitala im. Gabriela Narutowicza. Po wielu latach starań problem został nareszcie pozytywnie rozwiązany217, obiekt szkolny Zakładu ks. Siemaszki został przystosowany na budynek szpitalny. 31 grudnia 1965 r. została zawarta umowa najmu i dzierżawy pomiędzy Zgromadzeniem Księży Misjonarzy w Krakowie a wynajmującym Szpitalem Miejskim im. Gabriela Narutowicza w Krakowie218. Zgromadzenie Księży Misjonarzy złożyło pozew w Sądzie Powiatowym w Krakowie przeciwko Szpitalowi Miejskiemu im. G. Narutowicza. Przedmiotem pozwu było wezwanie do zapłaty przez szpital kwoty 20 824,02 zł. Według stawek szpital powinien płacić Zgromadzeniu 27 765,40 zł, a ponieważ nie zastosował się do rozporządzenia z 1958 roku i płacił tylko 6 941,34 zł miesięcznie, dlatego Zgromadzenie uznało, że powinien teraz dopłacić tytułem czynszu 20 824,02 zł miesięcznie219. 214

Z radością głoszę Ewangelię, dz. cyt,.s. 383.

215

AMS, III. 5b. s. 275. Księga inwentarzowa Zakładu Wychowawczego im. ks. Siemaszki w Czernej z roku 1952. 216 AMS, III. 5b. s. 285-332. Pisma w sprawie anulowania decyzji o likwidacji Zakładu bp. Fr. Jopa do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie oraz ks. Wizytatora J. Kryski do: Prezydium Rady Ministrów w Warszawie, Wojewódzkiej Komisji Odwoławczej przez Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Krakowie, Ministerstwa Zdrowia. 217 AMS, III. 5b. s. 333. Po 10 latach starań… Szpital Miejski im. G. Narutowicza otrzymał dodatkowe pomieszczenia, „Echo Krakowa” nr 133 z piątku 7 czerwca 1957 r. 218 219

AMS, III. 5b. s. 431–437. Umowa najmu i dzierżawy.

AMS, IX. 13. 1966. Pozew do Sądu Powiatowego w Krakowie skierowany przez pełnomocnika Zgromadzenia Księży Misjonarzy – adwokata dr. W. Fronsberg Babla.

124

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Od 1 stycznia 1966 r. szpital wpłacał miesięcznie po 26 055, 86 zł i te pieniądze przeznaczano na pokrycie podatków od nieruchomości – od własności przy ul. Prądnickiej 35 i Stradomskiej 4 oraz do kasy domu Stradomskiego. Rozliczającym te wpływy był wówczas ks. Antoni Kułaga 220, zaś od roku 1970 – ks. Jan Rogowiec221. Pomimo odwołań ze strony Zgromadzenia, oddział wywłaszczeń Prezydium Rady Narodowej m. Krakowa Urzędu Spraw Wewnętrznych, zawiadomił 10 listopada 1970 roku o wszczęciu postępowania wywłaszczeniowego222. W grudniu 1970 roku Urząd Spraw Wewnętrznych Prezydium Rady Narodowej m. Krakowa wydał orzeczenie o wywłaszczeniu nieruchomości i przyznaniu odszkodowania: za parcelę – 22 309,20 zł, za budynki i ich wyposażenie – 667 995,07 zł. Zgodnie z planem ogólnym dla miasta Krakowa, budynek ten został przeznaczony dla potrzeb lecznictwa zamkniętego. A ponieważ nie powiodły się negocjacje z władzami Zgromadzenia na temat umowy kupna sprzedaży, przeto należało orzec o wywłaszczeniu – tak brzmi uzasadnienie decyzji. W świetle ówczesnego prawa, za budynek internatu, jakim był gmach Zakładu ks. Siemaszki, zapłacono kwotę w wysokości kosztów wybudowania domu jednorodzinnego, pięcioizbowego, czyli 289 300 zł223. Zgromadzenie musiało też zająć się wykreśleniem z hipoteki własności przy ul. Prądnickiej 35 zapisu o długu zaciągniętym na budowę tegoż budynku224. Pomimo ponownych odwołań ze strony władz Zgromadzenia, Komisja odwoławcza do spraw wywłaszczenia przy Ministrze Spraw Wewnętrznych orzekła, że decyzję podtrzymuje i jest to decyzja ostateczna225. Zmianie uległa jedynie kwota odszkodowania za budynki i wyposażenie, którą podwyższono do 707 236,07 zł226, którą Wydział Zdrowia i Opieki Społecznej w Krakowie miał wpłacać na konto Zgromadzenia Księży Misjonarzy w Krakowie w 39 ratach: 7 827,87 zł w roku 1972, a w latach 1973–2009 po 12 000 zł rocznie i w roku 2010 – 7 395,20 zł. 22 października 1977 roku pobrano z tego konta kwotę 67 827,90 zł, a 10 lipca 1978 roku – kwotę 202 000 zł, jako zaległe raty za poprzednie lata. Pozostało jeszcze do podjęcia 208 407,32 zł 227. 220

AMS, IX. 13. 1967. Podpisy na pismach urzędowych z tego okresu.

221

AMS, IX. 13. 1970. Od tego roku jego nazwisko widnieje na pismach urzędowych Zgromadzenia.

222

AMS, IX. 13. 1970. Pismo Nr USW-IV/60/IV/74/70 z 1 grudnia 1970 r. Prezydium Rady Narodowej m. Krakowa, Urząd Spraw Wewnętrznych, Oddział Wywłaszczeń. 223 AMS, IX. 13. 1970. Orzeczenie Nr UBE IV-60/IV/74/70 o wywłaszczeniu nieruchomości i odszkodowaniu z 17 grudnia 1970 r. 224

AMS, IX. 13. 1970. Korespondencja pełnomocnika Zgromadzenia Księży Misjonarzy – adwokata dr. Wł. Fronsberg Babla z Bankiem Gospodarstwa Krajowego w Warszawie i Prezydium Rady Narodowej m. Krakowa, Wydział Zdrowia i Opieki Społecznej. 225

AMS, IX. 13. 1971. Decyzja Komisji Odwoławczej do Spraw Wywłaszczenia, Nr D.37/KW/71 z 25 czerwca 1971 r. 226 AMS, IX. 13. 1971. Orzeczenie o odszkodowaniu za wywłaszczoną nieruchomość Nr USW IV-60/ IV/74/70 z 17 sierpnia 1971 r. 227 AMS, IX. 13. 1978. Notatka sporządzona w Krakowie 10 lipca 1978 r. bez podpisu następujące treści: „Zgromadzenie otrzymało z PKO Kraków 202 000 jako zaległe raty za poprzednie lata z konta wywłaszczeniowego za Prądnik. Pozostaje jeszcze kwota do podjęcia 208 407,32 gr. Wyciągi mieszczą się w kartotece (…)”.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

125

4. Wychowanie w Zakładzie O zasadach wychowawczych i kształceniu wychowanków w Zakładach ks. Siemaszki możemy dowiedzieć się na podstawie analizy takich dokumentów, jak: programy i plany wychowawcze, regulaminy, zapisy w kronikach czy protokoły spotkań wychowawczych. Pochodzą one z różnych okresów i dotyczą różnych grup wiekowych wychowanków, jednak można znaleźć w nich pewne przesłania charakterystyczne dla całego Zakładu. Pochodzący z lat trzydziestych z Zakładu w Czernej plan wychowawczy mając w pamięci cel Zakładu: religijno-moralne, oparte na zasadach katolickich, wychowanie biednych i osieroconych chłopców, rozwijanie świadomości narodowej i poczucie służby obywatelskiej, staranie się o fachowe, odpowiednie do sił i zdolności wychowanków wykształcenie, troska o zdrowy rozwój fizyczny ciała, by po wyjściu z Zakładu mogli o własnych siłach zająć należyte stanowisko w społeczeństwie – odpowiedni plan czynności, które zmierzają do osiągnięcia wychowania religijnomoralnego, obywatelsko-państwowego, społeczno-gospodarczego, kulturalnego i estetyczno-artystycznego, fizycznego oraz higienicznego228.

4.1 Wychowanie religijno-moralne Priorytetem wychowawczym Zakładu było wpojenie silnych zasad religijnych i etycznych, które po wyjściu wychowanka z Zakładu byłyby moralnym drogowskazem na całe życie oraz formacja charakteru i wykształcenie silnej woli, niezbędnej do pokonywania trudności życiowych. Program ten starał się wykorzystywać idealizm młodzieży w myśl hasła: ad maiora nastus sum229, pragnąc budzić ducha bohaterstwa, poświęcenia się dla wyższych ideałów: Boga i Ojczyzny. Konkretyzował się on w takich praktykach, jak: wspólne modlitwy rano i wieczorem, przed i po jedzeniu, przed i po pracy, Msza św. codzienna oraz spowiedź i Komunia św. miesięczna, pogadanki religijne i etyczne przy wieczornym rachunku sumienia, rano w czasie Mszy św. czytanie „Drogowskazów dla młodzieży”, nauki niedzielne i świąteczne z uwzględnieniem pracy nad urobieniem silnego charakteru, na przykładach z życia świętych i wielkich ludzi, wspólny cotygodniowy śpiew pieśni religijnych z uwzględnieniem uroczystości i okresów kościelnych, działanie kółka ministrantów; ministranci w niedziele służyli do Mszy św., a jeden z nich, ceremoniarz kółka, ćwiczył ministranturę przed uroczystymi ceremoniami, dbał o wystrój i porządek w kaplicy, pogłębianie życia religijnego przez korzystanie z biblioteki religijnej, czytanie żywotów świętych, czasopism religijnych, takich jak: „Misje XX. Misjonarzy”, „Murzynek”, „Roczniki Dzięcięctwa Pana Jezusa”, „Misje Salezjańskie”, „Misje Katolickie OO. Jezuitów” itp., urządzanie akademii religijnych trzy razy w roku: ku czci Chrystusa Króla, św. Stanisława Kostki – patrona młodzieży oraz papieską z okolicznościowym programem i odpowiednimi przedstawieniami, 228

AMS, I. 22. Zakłady wychowawcze im. ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 2.

229

Łac.: Do wyższych rzeczy jestem stworzony.

126

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000” wykorzystywanie okresu Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy do wywołania odpowiedniego nastroju przez choinkę, kolędy, Grób Chrystusa, straż przy grobie, procesję Bożego Ciała itp., urządzanie rekolekcji wielkopostnych, a w maju nabożeństw majowych, świętowanie imienin wychowanków poprzez obdarowywanie ich obrazkiem, medalikiem itp., zwracanie uwagi, by każdy wychowanek miał medalik na szyi, prowadzenie kółka misyjnego w celu zaznajomienia młodzieży z pracą misyjną Kościoła i dla poznania różnorodnych terenów misyjnych oraz zbierania ofiar na misje230.

Taki był program dla dzieci szkolnych. Ale także w stosunku do terminatorów główny akcent kładziono na wychowanie religijno-moralne. Nauka religii odbywała się w niedziele oraz święta, a także z racji przygotowań do przyjęcia sakramentów św.231. Większe trudności wychowawcze były z młodzieżą „rękodzielniczą”, przede wszystkim dlatego, że bardziej narażona była na wpływy socjalistyczne232 oraz mimo najlepszej woli majstrów i ich usiłowań, by zgorszenie powstrzymać, chłopcy ci od rana do wieczora słuchać [musieli – przyp. J.T.] nieustannej klątwy, najobrzydliwszych rozmów, pieśni i nieustannych wygadywań na Kościół i księży233.

Podtrzymywaniu życia religijnego terminatorów służyły codzienne pięciominutowe nauki przy modlitwach porannych lub wieczornych, dłuższa nauka w każdą niedzielę i święto, spowiedź św. co drugi miesiąc i z okazji uroczystych świąt oraz coroczne rekolekcje wielkopostne234.

4.2 Wychowanie obywatelsko–państwowe Wychowankom wpajano miłość Ojczyzny, objawiającą się w poświęceniu się poszczególnych obywateli na rzecz wspólnego dobra oraz przeświadczenie, że każda jednostka powinna przyczyniać się do tworzenia potęgi państwa przez codzienne sumienne wypełnianie obowiązków. Wychowanie to realizowane było poprzez działalność na terenie Zakładu organizacji, które stawiały sobie za cel uświadamianie młodzieży o jej przyszłych zadaniach i obowiązkach, wzbudzanie dumy narodowej i świadomości mocarstwowej roli Polski, szczególnie przez: czytanie i zaznajamianie się z życiem, dziełem i ideałami Marszałka Piłsudskiego, umieszczanie wybranych myśli w czytelni, naśladowanie jego ofiarnej pracy poprzez pilne wypełnianie obowiązków codziennych, pogadanki na temat aktualnych zdarzeń historycznych ilustrowane filmem, przezroczami (Gdynia, Śląsk itp.), 230

AMS, X. 6. a). Plany wychowawcze Zakładu im. ks. Siemaszki, (rękopis i maszynopis z pocz. XX w.)

231

AMS, XV. 5. J. Rzymełka, Zakład, 1912, dz. cyt., s. 6.

232

Tamże, s. 5.

233

Tamże.

234

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 22; AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 141.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

127

czytanie dzienników, uczestnictwo młodzieży w uroczystościach państwowych, codzienną modlitwę za Ojczyznę, oddawanie hołdu godłu państwa podczas apeli, przystrajanie sal flagami i portretami, zwiedzanie historycznych zabytków Krakowa, odtwarzanie historii w pieśniach patriotycznych, urządzanie akademii z okazji uroczystości państwowych.

Młodzież należąca do harcerstwa organizowała spotkania, zebrania, przygotowywała referaty, pogadanki, wydawała własne gazetki, udostępniała czasopisma, broszury, urządzała konkursy, kursy obrony przeciwgazowej itp. W ten sposób kształtowano ducha obywatelsko-państwowego. Starsi obowiązkowo należeli do oddziału zakładowego przysposobienia wojskowego, biorąc czynny udział w ćwiczeniach i obozach oraz uroczystościach państwowych i defiladach235 m. in. w Krzeszowicach z okazji uroczystości Konstytucji 3 Maja236. Praca wychowawcza Zakładu zmierzała do kształtowania charakteru na zasadach katolickich, do szerzenia kultury, kształtowania cnót obywatelskich i miłości Ojczyzny. Jest znamienne, że w roku 1914 do Legionów wstąpiło 29 wychowanków, a kilkunastu z nich oddało swoje życie za Ojczyznę. W odsieczy Lwowa uczestniczyło 13 ochotników, a w walce z nawałą bolszewicką – 18237.

4.3 Wychowanie społeczno–gospodarcze Wychowanie pełnowartościowego człowieka, mogącego zgodnie i wydatnie pracować w grupie społecznej – oto cel wychowania społeczno-gospodarczego. Obowiązujący w Zakładzie system wychowawczy młodzieży oparty był na szerokim samorządzie z zachowaniem należytego autorytetu przełożonych238. Chłopcy podzieleni na system dziesiątkowy, na czele dziesiątki przodownik, nad wszystkim dziesiątkami – wójt, nad całym samorządem – opiekunka samorządu. Jej zastępczynią każdorazowa dyżurna239.

Sprawne funkcjonowanie takiego samorządu przebiegało następująco: wójt doglądał przodowników, był zastępcą dyżurnej w pilnowaniu wykonywania poleceń, nie mógł zaś sam wydawać żadnych poleceń. Przodownik pilnował wykonywania rozkazu w swojej dziesiątce, zgłaszał nieobecności, stan zdrowia, stan wypełnienia poleceń danych dziesiątce 235

AMS, X. 6. a). Plany wychowawcze, dz. cyt.

236

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 36.

237

AMS, I. 12. Sytuacja Zakładu, dz. cyt., s. 2.

238

AMS, I. 22. Zakłady wychowawcze im. ks. Siemaszki, dz. cyt., s. 2.

239

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 21.

128

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

lub poszczególnym jej członkom. Wójt był wybierany na rok przez grono przodowników, a jego kadencja mogła być skrócona w razie popełniania jakiegoś wykroczenia240. Każdego miesiąca odbywało się zebranie samorządu, uczestniczyli w nim: opiekunka samorządu, wójt i przodownicy. Podczas takiego spotkania opiekunka wyznaczała urzędników do prac porządkowych. Podczas cokwartalnego zebrania wychowanków nazywanego bratniakiem, wręczano nagrody za sumienne sprawowanie urzędów i wykonywanie poleceń. Każdy zostawał czymś obdarowany, a urzędnicy samorządu otrzymywali swoje pensje: wójt – 25 groszy, przodownik – 10 groszy, a urzędnik – 5 groszy miesięcznie. Ostatni bratniak w roku był bardzo uroczysty i połączony z huczną zabawą. Nie podlegało dyskusji, że samorząd niezwykle pozytywnie wpływał na wychowanie dzieci i pomagał nauczycielce dyżurującej w utrzymaniu karności i porządku wśród chłopców241. Wspomniani dziesiętnicy z prymusem dziesiętników na czele stanowili kierownictwo samorządu, do którego należało wyznaczanie dyżurów i ich kontrola. Delegaci wyznaczeni przez zebranie dziesiętników kupowali przybory szkolne, chodzili z kucharkami na targ i na zebraniach ogólnych informowali resztę o kosztach utrzymania itp. Przy codziennym apelu wieczornym odczytywany był raport o dodatnich i ujemnych przejawach życia wychowanków oraz dawane były wskazówki do dalszego postępowania. System dziesiątkowy obowiązywał przy zajęciach zbiorowych takich jak: kąpiel, zbiórki itp.242. Duże znaczenie dla wychowania społeczno-gospodarczego miały koła zainteresowań, XII krakowska drużyna harcerska243, redakcja gazetki „Zorza Zakładowa”244, kółko teatralne, kółko ministrantów i misyjne, kółko sportowe, kółko oszczędnościowe, młodzieżowe koło PCK 245, chór, orkiestra oraz samorząd, który urządzał uroczystości państwowe i zakładowe246. Kładziono nacisk na tworzenie poszczególnych sekcji z jak największym udziałem samodzielnej pracy chłopców, żeby sami wciągali innych do pracy, by chętnie i sumiennie wykonywali obowiązki, które sami sobie nałożyli. Zostały utworzone następujące sekcje: porządkowa, świetlicowa, sklepikowa. Każda z nich miała swojego komendanta, któremu przydzielano konkretne obowiązki i zakres odpowiedzialności. Po ożywionych dyskusjach na tematy samorządowe, zebranie zakończyło się hasłem mało mówić, a dużo robić247. Praca wychowawcza z udziałem uczniowskiego samorządu była dobrym przygotowaniem do dorosłego, samodzielnego życia.

240

Tamże.

241

Tamże, s. 22.

242

AMS, X. 6. a). Plany wychowawcze, dz. cyt.

243

Tamże.

244

AMS, I. 32. „Zorza Zakładowa” z 14 lipca 1934 r.

245

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 142.

246

AMS, X. 6. a). Plany wychowawcze, dz. cyt.

247

AMS, X. 6. b). 1945. Protokół Rady Pedagogicznej z 30 kwietnia 1945 r.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

129

Już od najmłodszych lat chłopcy zaprawiani byli do różnego rodzaju prac gospodarskich248, jak plewienie buraków czy pielęgnacja grządek w zakładowym ogrodzie249. Sami na przykład usuwali szkody po przejściu burzy. Świadczy to o doskonałej organizacji panującej w Zakładzie i praktycznym przygotowaniu chłopców250. Problemy wychowawcze z terminatorami zdarzały się przede wszystkim wśród wychowanków pochodzących z Krakowa. Znacznie mniej problemów było z młodzieżą pochodzącą z ubogich rodzin wiejskich, która była bardzo wysoko ceniona zarówno pod względem moralnym, jak i zawodowym, zatem poszukiwana przez majstrów. Wpływ wychowawczy Zakładu odnosił się przede wszystkim do opieki domowej, wychowania religijnego i przeciwdziałania złym wpływom miasta. Dzięki tym działaniom, praca placówki była znacznie ułatwiona, tak w zakresie szkolnym, jak i przede wszystkim – rzemieślniczym. Uczniowie zdobywali świadectwa szkół publicznych, a później jako terminatorzy pracując w warsztatach, po „wyzwolinach” sami znajdowali sobie miejsca zatrudnienia. Zarząd Zakładu nie miał z tym żadnych trudności251. Zakład nie prowadził ani własnej szkoły ponadpodstawowej ani własnych warsztatów nauki zawodu, bowiem wykazała, iż nie było to korzystne rozwiązanie252. Urządzenie i prowadzenie warsztatów było kosztowne, a i tak możliwe byłoby wprowadzenie ograniczonej liczby specjalizacji zawodowych do wyboru i wynikających stąd ograniczeń wolnego wyboru zawodu przez wychowanka, zgodnie ze swoimi uzdolnieniami i zamiłowaniem. Na dodatek warsztat zakładowy nigdy nie dorównałby poziomem dobrze działającemu warsztatowi prywatnemu, gdzie wychowanek uczył się zawodu nie tylko od majstra, ale też współpracując z czeladnikami. Uznawano ponadto, że ze względów wychowawczych lepiej jest, jeżeli chłopiec poznaje środowisko, w którym będzie później żył, nawet, jeśli spotyka w nim sytuacje niewłaściwe; bo te można było z nim w domu, kiedy wrócił z warsztatu, przedyskutować. Dlatego nauka zawodu u rzemieślników była zdecydowanie lepszym wyjściem niż trzymanie wychowanka „pod kloszem”253. Dążeniem Zakładu było zawsze umożliwienie wychowankom osiągnięcia jak najprędzej takiego stanowiska, by nie byli długo ciężarem dla Zakładu i społeczeństwa. Zasadniczo też [kierowano – przyp. J.T. – zmiana czasu w cytacie] chłopców po ukończonej szkole powszechnej do zajęć praktycznych, które wybiera[li] sobie sami, po odpowiedniej próbie u majstrów254.

248

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 5.

249

K. Gawlas, dz. cyt., s. 43; AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 56.

250

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 104.

251

AMS, XV. 5. J. Rzymełka, Zakład, 1912, dz. cyt., s. 5.

252

Tamże, s. 3.

253

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 24.

254

AMS, I. 5. Co zrobiono w ostatnim dziesięcioleciu, dz. cyt.

130

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

4.4 Wychowanie kulturalne i estetyczno-artystyczne Celem tego aspektu działań wychowawczych była formacja ogólnoludzka, dążenie do ideału życia, swobodny rozwój zdolności i sił twórczych, kształtowanie ducha, emocji, charakteru i zmysłu piękna tak, aby doprowadzić wychowanków do momentu samowychowania. Szczególnie zwracano uwagę na zamiłowania do czytania i interesowania się książką w myśl hasła: „książka moim najlepszym przyjacielem”. Realizacja tych założeń polegała na możliwości codziennego wypożyczania książek oraz czasopism bieżących dla młodzieży. W specjalnie przeznaczonej i odpowiednio urządzonej do tego czytelni znajdowały się pisma codzienne: „Światowid”, „Raz Dwa Trzy”, „Przegląd Sportowy”, „As”, „Moja Gazetka”, „Płomyk”, „Iskry” itp. Co miesiąc urządzano pogadanki i odczyty na temat roli i znaczenia książki i w ogóle nauki, zwłaszcza w tygodniu popularyzacji książki, organizowanym rokrocznie przez Polską Akademię Literatury oraz w tygodniu taniej książki. Czytelnia posiadała swój samorząd i rządziła się własnym statutem. Organizowano samopomoc w nauce w postaci kółek samokształcenia. Redagowano i wydawano tygodnik „Zorza Zakładowa”. Umieszczano w niej sprawozdania z działalności poszczególnych organizacji i kół, z obchodów narodowych i zakładowych, przedstawień teatralnych i kinowych, popisów chóru i orkiestry, wycieczek naukowych i krajoznawczych. Zamieszczano także statystyki z użytych materiałów, przeczytanych książek, liczby czytelników w danym okresie sprawozdawczym oraz ankiet na tematy szkolne. Młodzież na łamach gazetki próbowała swych sił w tworzeniu utworów literackich (wiersze, nowele, uwagi oceny, rozrywki itp.). Najlepsze prace, wykazujące zdolności i oryginalność autora, były nagradzane. W ciągu roku wychowankowie brali udział we wszystkich świętach i uroczystościach państwowych, kościelnych i religijnych oraz uroczystościach wewnątrzzakładowych. Urządzano wieczorki i akademie z okolicznościowymi przemówieniami, odczytami, deklamacjami, tańcami narodowymi, przedstawieniami teatralnymi i kinowymi oraz występami chóru i orkiestry zakładowej. Życie koleżeńskie i towarzyskie przebiegało pod hasłem: „kochaj bliźnich i staraj się być dla nich dobrym i pożytecznym”. Urządzano cotygodniowe pogadanki na temat dobrego wychowania i współżycia koleżeńskiego, wykłady na temat zasad i reguł grzeczności, zasad życia opartego na szczerej otwartej przyjaźni i miłości. Śpiewano pieśni patriotyczne, narodowe i okolicznościowe. Każde spotkanie tego typu kończono hymnem państwowym, śpiewanym w postawie na baczność. Dla wzbudzania zamiłowania estetycznego i artystycznego organizowano konkursy np. na najlepiej i najładniej urządzone sale szkolne, urządzenie świetlicy, sceny, czytelni, boiska, szafek itp. Zwycięzców konkursów nagradzano, a ich nazwiska i wyniki konkursów umieszczano w gazetce. Codziennie chłopcy mieli czas na gry i zabawy w specjalnie do tego przeznaczonej i urządzonej świetlicy (ping-pong, szachy, warcaby, domino, turnieje lotnicze i wyścigi itp.). Organizowano zawody w poszczególnych dyscyplinach. Podczas spotkań śpiewano wesołe pieśni, organizowano zabawy dla młodszych na boiskach, wycieczki, opowiadano bajki

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

131

i humoreski255. Życie artystyczne rozwijało się w formie imprez i przedstawień amatorskich oraz odpowiedniej dekoracji sal. Przykładem takiej działalności były jasełka256. Już od 1925 roku rozrywkę zapewniał też odbiornik radiowy. Słychać Włochy, Anglię, Moskwę, Węgry, cały europejski świat. Co za olbrzymi wynalazek? Jednak w lecie trzaski są, bo aparat bardzo czuły, wszelkie zmiany atmosferyczne łapie natychmiast, ale za to w jesieni, w zimie to skarb nieoceniony na długie, monotonne szarugi jesienne i wieczory zimowe na wsi. Czekamy teraz jesieni z utęsknieniem, z całym światem pogwarzymy sobie do woli257.

Rok później pojawiło się kino (prawdopodobnie pierwsze w Krakowie)258. Było ono nie tylko rozrywką po nauce i po pracy, lecz także, poprzez wyświetlanie filmów popularno-naukowych, pomocą dydaktyczną259. Wychowankowie najbardziej lubili oglądać filmy z życia amerykańskiego chłopca Jean Cougana. Oglądanie filmów taktowano jako nagrodę dla pilnych i grzecznych. Dlatego chłopcy uczyli się i tak zachowywali, aby ta przyjemność ich nie ominęła. Dzieci wiejskie z Czernej zazdrościły tej atrakcji zakładowym chłopcom, mówiąc: to niby sieroty, a wszystko mają, a my tutaj poza nauką, to musimy tylko w polu pracować260.

Na potrzeby terminatorów prowadzono w Zakładzie 250 tomową bibliotekę, z której chłopcy korzystali dość chętnie, zwłaszcza w porze zimowej. Do prowadzenia prelekcji używano w Zakładzie nowoczesnych, jak na owe czasy, pomocy, nazywanych obrazami świetlnymi261.

4.5 Wychowanie fizyczne Programowi wychowawczemu w tym zakresie przyświecało hasło: „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Działania te miały również być nastawione na ukształtowanie u chłopców karności i umiejętności podporządkowania się zarządzeniom, z myślą o wychowaniu dobrego obywatela. Realizowano je poprzez: kwadrans codziennej gimnastyki porannej, przebywanie w wolnych chwilach na boisku lub organizowanie wycieczek, zabawy z piłką, na ślizgawce, sankach i nartach, ćwiczenia rytmiczne w takt pieśni – tańców narodowych, takich jak krakowiak, mazur, kujawiak, polonez, prace: w ogródku, nad utrzymaniem boiska, w warsztatach szkolnych. Natomiast wyrobieniu osobistej dyscypliny i karności służyły takie działania, jak używanie przy wszelkich zbiórkach przyjętych powszechnie ugrupowań (szereg, 255

AMS, X. 6. a). Plany wychowawcze, dz. cyt.

256

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 37–38.

257

Tamże, s. 41.

258

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 22.

259

K. Gawlas, dz. cyt., s. 42.

260

Tamże.

261

AMS, XV. 5. J. Rzymełka, Zakład, 1912, dz. cyt., s. 6.

132

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

dwuszereg, rząd, dwurząd itp.) czy tworzenie klubów sportowych z kapitanem na czele. Kluby z kolei tworzyły sekcję sportową, której zarząd stanowili: przewodniczący, sekretarz i gospodarz. Zarząd wyznaczał terminy rozgrywek, dbał o sprzęt sportowy, załatwiał sprawy dyscyplinarne, wyznaczał sędziego rozgrywek, wyznaczał zawodników do udziału w zawodach, tworzył kolegium sędziów, Uprawiano siatkówkę, piłkę nożną, walkę narodów, lekkoatletykę, ping-pong itp. Wychowanków zachęcano do czytania gazet sportowych i zbierania trofeów sportowych w specjalne albumy. Na wartości, jakie w życie wnosi sport wskazywano przy pogadankach wychowawczych; a wyczyny sportowe wychowanków i relacje z meczów opisywano w gazetce zakładowej. Z kolei popisy gimnastyczne stanowiły ważną część programów imprez i uroczystości zakładowych. Pod koniec każdego roku szkolnego organizowano dzień święta sportowego, który całkowicie wypełniony był popisami gimnastycznymi262. Najlepszym miejscem do gier i zabaw był zadrzewiony teren oddalony kilkadziesiąt metrów od zabudowań Zakładu zwany Bartlówką. Odbywały się tam też mecze siatkówki i piłki nożnej263. W pobliżu Zakładu w Czernej znajdowały się także boiska, basen i inne urządzenia do uprawiania sportu. W filii Zakładu na Prądniku również zadbano o odpowiednie miejsce do uprawiania sportu – hol oraz boisko sportowe. W utrzymaniu dobrej kondycji zdrowotnej pomagały gry i zabawy organizowane regulaminowo przez dyżurujące nauczycielki, wycieczki, sporty letnie (na boiskach i basenie kąpielowym), sporty zimowe (na saneczkach i nartach)264, wyjścia do lasu na kilka godzin265, wspólne wycieczki do okolicznych miejscowości266. O zdrowie chłopców z wielkim poświęceniem troszczyli się bardzo dobrzy lekarze. Dr Jan Walkowski uważał Zakład czernieński za oczko w głowie. Na każde zawołanie stawiał się natychmiast. Nieraz kilka furmanek z okolicznych wsi czekało godzinami na niego, a jednak na wezwanie pomijał lub odkładał inne wizyty, a spieszył do Czernej. Gdy już wiek i urząd burmistrza Krzeszowic trochę mu przeszkadzały w opiece Zakładu, miejsce jego zajął dr Mieczysław Mazurek267. I jeden i drugi zawsze śpieszył z pomocą zupełnie bezinteresownie. A doktor Mazurek pokochał swoich pacjentów z Czernej jeszcze bardziej. Wprowadził periodyczne badania dzieci, zaprowadził stałą księgę ich stanu zdrowotnego, wezwany śpieszył na każde zawołanie268 . Był to człowiek młody, energiczny, doskonały znawca psychologii dziecięcej, lubiany przez swoich młodych pacjentów269.

262

AMS, X. 6. a). Plany wychowawcze, dz. cyt.

263

K. Gawlas, dz. cyt., s. 42.

264

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 22.

265

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 42.

266

Tamże, s. 39.

267

Tamże, s. 60.

268

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 20.

269

K. Gawlas, dz. cyt., s. 44.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

133

Jako lekarz Kasy Chorych pomagał w wykupie przepisanych leków, a w swoim gabinecie lekarskim umieścił skarbonkę i swoich pacjentów, od których nie brał honorarium za wizytę, prosił o złożenie datku na leczenie dzieci z Zakładu. Przy takiej opiece medycznej stan wychowanków był doskonały270. Chłopcy pozostawali w dobrej kondycji zdrowotnej również dlatego, że wspierani byli medycyną naturalną. W lecie i w jesieni zbierali zioła, z których robiło się herbatę leczniczą, wypijaną obowiązkowo od listopada do kwietnia 3 razy w tygodniu271. Uprawiano własne jarzyny, owoce i łatwiej można było nabyć świeże mleko od miejscowych gospodarzy272. Oprócz lekarzy nad zdrowiem wychowanków czuwała także wojewódzka komisja lekarska, która sprawdzała czystość pościeli w sypialniach, kontrolowała infirmerię, ubikacje, jadalnię, spiżarnię, kuchnię, łazienkę i inne pomieszczenia. Komisja nie stwierdziła żadnych usterek ani też braków w przepisach sanitarnych. Wszystko odpowiadało normom i przepisom. Komisja badała ponadto wybranych losowo chłopców, mierząc obwód klatki piersiowej i ważąc ucznia, a następnie porównując z zapisem w prowadzonej w Zakładzie księdze273.

4.6 Wychowanie higieniczne W Zakładzie działała sekcja higieniczna, której zadaniem było wzbudzanie zamiłowania do czystości osobistej i środowiska. H i g i e n a o s o b i s t a w y c h o w a n k ó w . Rano i wieczorem chłopcy myli się od pasa w górę i nogi oraz szorowali zęby. Starszy dyżurny miał tablicę z nazwiskami i po skontrolowaniu zaznaczał na niej każdego chłopca. W ciągu dnia, przed i po jedzeniu, chłopcy myli ręce w umywalkach przy refektarzu. Raz w tygodniu odbywała się kąpiel w łazience. Chłopcy szli do kąpieli dziesiątkami, a dziesiętnik kontrolował swoich chłopców. Po kąpieli wychowankowie zanosili brudną bieliznę do pralni, gdzie wpisywano ją do książki. Samorząd miał wśród chłopców własnego fryzjera. Ponadto codziennie rano ustawiano się w holu szeregami i przeprowadzano kontrolę czystości ciała i ubrania. H i g i e n a l o k a l i . Sale szkolne były wietrzone przez dyżurnych przed i po skończeniu nauki (na każdej przerwie) i w czasie popołudniowej nauki własnej. Dyżurni wyznaczeni przez wójta zamiatali sale, wietrzyli, ścierali kurz z ławek i obrazów, wycierali okna i drzwi. Rano po wstaniu chłopcy trzepali i wietrzyli pościel, potem bardzo starannie ścielili łóżka. Dyżurni pilnowali, by sale nie były zaśmiecone. Tak wstępnie posprzątane sale oddawano do sprzątania służbie. Odnośny prefekt kontrolował sypialnie, a następnie zamykał je. Chorzy przebywali w infirmerii. Infirmarz zanosił chorym chłopcom książki i czytał im dzienniki. Podwórze wychowankowie sprzątali dziesiątkami w każdą sobotę, a codziennie na podwórzu dwóch dyżurnych pilnowało czystości. 270

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 20.

271

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 56.

272

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 19.

273

K. Gawlas, dz. cyt., s. 39.

134

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000” H i g i e n a u b r a ń . Czyszczenie ubrań odbywało się pod codziennym nadzorem w tzw. czyszczalni. Raz w tygodniu czyszczono je z plam na mokro. Buty chłopcy czyścili także w czyszczalni, gdzie dwóch dyżurnych wydawało odpowiednie przybory i kontrolowało wyczyszczone obuwie. Przed snem chłopcy ustawiali buty przy łóżku, a ubranie układali w szafkach. Rano odbywała się kontrola i zniszczone lub uszkodzone ubranie odnoszono do naprawy. H i g i e n a o d ż y w i a n i a . W refektarzu podczas posiłków chłopcy siedzieli dziesiątkami. Wyznaczeni dyżurni roznosili nakrycia i potrawy, oni też sprzątali po posiłku. Chłopcy otrzymywali pięć posiłków w ciągu dnia. Słabo rozwinięci byli specjalnie dożywiani. H i g i e n a s p o c z y n k u . Chłopcy spali 9-10 godzin. Sale przed snem wietrzyli dyżurni. Oni też w każdej sypialni dbali o czystość i spokój. O godzinie 21.00 dzwonił dzwonek i chłopcy musieli zachować już bezwzględne milczenie aż do pobudki. H i g i e n a p r a c y u m y s ł o w e j . W czasie wszystkich przerw chłopcy spędzali czas na boisku, na świeżym powietrzu, gdzie bawili się w różne gry ruchowe. W sezonie wiosenno-letnim uprawiali grządki z jarzynami. W czasie rekreacji wychodzili na spacer, a w niedzielę – na dłuższe wycieczki274.

Gmachy zakładowe, tak na Prądniku, jak i w Czernej, odpowiadały najnowszym wymogom higieny i pedagogiki w zakresie budowy, światła, użycia wody, rozkładu sal, które otaczały wieki hol, służący jako sala gimnastyczna i teatralna. Młodzież czuła się jak w rodzinie, pozostając pod okiem wychowawców, czyli księży oraz nauczycieli i nauczycielek, którzy pracowali z wielkim poświęceniem275. Zakłady unikają koszarowości i mechanicznego klasyfikowania powierzonej sobie młodzieży. Wychowankowie obdarzeni są zaufaniem i tworzą koła harcerskie, samopomocowe, sportowe i pozostają w ścisłym związku i łączności z ogólnym życiem młodzieży polskiej tak szkolnej, jak i rzemieślniczej starego Krakowa. Wzniosłe zasady czcigodnego Założyciela Ks. Siemaszki wprowadza się w czyn do dziś dnia. Zakład w całej pełni: najpierw wzmacnia chłopców na ciele, potem kształci umysłowo i daje chrześcijańską podstawę życia. W ten sposób wykształciwszy całego człowieka, oddaje go jako zdrową i wartościową jednostkę społeczeństwu – narodowi276.

5. Rekrutacja Zakład w Czernej przyjmował chłopców w wieku siedmiu lat czyli w momencie rozpoczcia nauki w szkole powszechnej. Młodszych nie przyjmowano ze względu na brak kadry i warunków do prowadzenia przedszkola. Młodzież rekrutowała się z najuboższych sfer społeczeństwa. Byli to chłopcy dotychczas mieszkający w suterenach lub na poddaszach, w większości bardzo zaniedbani od niemowlęctwa. Dzieci te potrzebowały szczególnej troski, dobrego odżywiania, świeżego wiejskiego powietrza, lasu i słońca. Już ks. Siemaszko preferował nowoczesne wychowanie poza miastem, a jego następcy kontynuowali ten model277. 274

AMS, X. 6. a). Plany wychowawcze, dz. cyt.

275

AMS, I. 32. Historia Zakładów wychowawczych im. ks. Siemaszki, „Głos Narodu” z 23 maja 1932 r.

276

Tamże.

277

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 19.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

135

Kandydatów do Zakładu kierowały odpowiednie władze i organizacje miejskie, krakowska Rada Opiekuńcza i Wydział Krajowy, których zadaniem była troska o najuboższe warstwy społeczne. One też finansowały pobyt chłopców, głównie sierot278. W późniejszych latach o możliwości przyjęcia synów do Zakładu najczęściej rodziny dowiadywały się tzw. „pocztą pantoflową”, czyli od sąsiadów, krewnych lub znajomych279. W zależności od sytuacji społecznej zmieniały się zasady rekrutacji. Na przykład po I wojnie światowej przyjmowano głównie sieroty wojenne280, w innym okresie, zbytniego napływu ludności wiejskiej do miasta, zarząd Zakładu mądrze pokierował rekrutacją kandydatów, ograniczając przyjmowanie dzieci wiejskich, z których dużo chciało uczyć się rzemiosła. Czynił tak, choć przez to, że przyjmował biedniejszych kandydatów z miasta, narażał się na większe problemy wychowawcze i finansowe281. Celem Zakładu było przygotowanie wychowanków do pracy przemysłowej i handlowej, a nie tylko przeprowadzenie wychowanka przez szkoły średnie, bowiem człowiek z zawodem mógł sobie poradzić w samodzielnym życiu282.

6. Atmosfera i specyfika wychowawcza Zakładu Spośród pism prezentujących działalność Zakładu, kierowanych do różnych instytucji, na uwagę zasługuje pismo adresowane do Miejskiego Urzędu Opieki Społecznej w Krakowie, w którym stwierdza się, że Zakład od 1882 roku przechodził różne przeobrażenia w zależności od potrzeby czasu. Był domem schronienia dla miejskich sierot, domem dobrowolnej pracy o charakterze poprawczym dla bezdomnych, wreszcie, po śmierci Fundatora w 1904 roku, ustalił się jako Dom i schronisko dla młodzieży osieroconej lub biednej, która w mieście szuka nauki po szkołach lub pracy w rozmaitych rękodziełach u pierwszorzędnych majstrów. W ogóle całe wychowanie jest skierowane na stronę praktycznych zawodów, które sierocie mogą dać później utrzymanie w tych warunkach, w których żył i wychował się283.

Natomiast Zakład w Czernej miał inny profil. Stanowił niejako sanatorium dla dzieci z najuboższych warstw społecznych, zaniedbanych od kołyski, obciążonych dziedzicznie patologiami, wątłego zdrowia i podatnych na różne choroby. Potrzebne im było koniecznie wiejskie powietrze, słońce i ruch na świeżym powietrzu, odpowiednia pielęgnacja lekarska i opieka fachowego personelu opiekuńczego. Dzieci te dopiero po czteroletnim pobycie w Czernej dochodziły do normalnego zdrowia. Były one także mocno opóźnione w rozwoju umysłowym, ponieważ pozostawały zaniedbane, obciążone genetycznie, wychowywane w żłobkach. Pod względem moralnym występowały u nich 278 AMS, XV. 6. J. Rzymełka, Zakład, 1908, dz. cyt., s. 4; AMS, III. 3. 1908. nr 2. Pismo do Sejmu Krajowego (brudnopis). 279

Wywiad z ks. bp. Albinem Małysiakiem przeprowadzony w Krakowie, 31 maja 2005 r. przez ks. J. Tendeja.

280

AMS, I. 10. Minęło lat 55, dz. cyt., s. 4.

281

AMS, XV. 5. J. Rzymełka, Zakład, 1912, dz. cyt., s. 3.

282 283

Tamże, s. 6-7. AMS, III. 3. 1920. nr 1. Pismo do Miejskiego Urzędu Opieki Społecznej z 30 stycznia 1920 r.

136

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

jako wynik zaniedbań wychowawczych wady charakteru. Władze oświatowe z tego powodu otworzyły osobną szkołę w Zakładzie, konieczną dla nadrobienia zaległości. Praca z nimi także była inna niż z dziećmi normalnymi, wymagała specjalnego przygotowania i cierpliwości284. Choć nikt nie kwestionował dobrodziejstwa szkoły w Zakładzie, szkole w Czernej groziło przez pewien czas poważne niebezpieczeństwo połączenia ze szkołą wiejską. Jednak dzięki zabiegom i pomocy Ks. Metropolity i władz miejskich sprawę [załatwiono – przyp. J.T.] pomyślnie285.

Takie połączenie źle wpłynęłoby zarówno na sprawę wychowania, jak i na poziom nauki w szkole oraz na przygotowanie się do kontynuacji nauki w szkołach w Krakowie. Wizytacja zakładowej szkoły wykazała, że stan szkoły jest doskonały i wyraziła pełne uznanie gronu pedagogicznemu za sumienną i solidną pracę286. Do wieku wychowanków, czyli dzieci 7 – 11 letnich, przystosowany był także personel. Pracowały tam kobiety – wychowawczynie, które były w stanie spełnić wymagania dzieci i choć w zastępstwie dać im trochę matczynej miłości i troskliwości287. Natomiast w Zakładzie dla starszych wychowanków w Krakowie personel wychowawczy był męski. Chłopcy byli wtedy w trudnym wieku dojrzewania, potrzebowali silnej męskiej ręki288. Warto zwrócić uwagę na pewne aspekty wychowania, których nie dało się zaklasyfikować, ani wpisać do programu wychowawczego Zakładu, ale które miały istotny wpływ na kształtowanie osobowości wychowanków. Skromne warunki materialne panujące w Zakładzie były jak najbardziej właściwym środowiskiem przygotowania młodzieży z ubogiego środowiska do dorosłego życia. Gdyby, jak zdarzało się w zakładach bogato uposażonych, sieroty wychowywane były w poczuciu dostatku i wygód, to później, w samodzielnym życiu spotkałoby je rozczarowanie. Głównym staraniem księży dyrektorów i prefektów oraz personelu świeckiego, była troska o dobro dzieci i utrzymanie wśród nich atmosfery rodzinnej, opartej na dziecięcym zaufaniu do przełożonych i radosnego swobodnego nastroju przy chętnym zachowaniu regulaminu Zakładowego289. Doskonale pomaga w tym szeroki samorząd dzieci, wprzęgnięcie ich do wzajemnej przyjacielskiej kontroli. Pan Bóg błogosławi tej pracy, bo panuje duch Boży i zdrowotność wśród dzieci doskonała290.

W sposób szczególny wychowawcy starali się stworzyć jak najbardziej radosną i rodzinną atmosferę w czasie świąt Bożego Narodzenia291. Był to przecież najtrudniejszy czas dla sierot, kiedy szczególnie bolenie odczuwały brak najbliższych. 284

AMS, III. 3. b.d. nr 17. Pismo do Inspektoratu Szkolnego Kraków-Powiat.

285

AMS, I. 11. W. Szymbor, dz. cyt., s. 1.

286

Tamże.

287

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 19.

288

Tamże, s. 22.

289

AMS, I. 11. W. Szymbor, dz. cyt., s. 1.

290

Tamże.

291

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 17.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

137

Jako wychowawcy czyniliśmy wszystko, by wieczór wigilijny wypadł jak najweselej. Na stole nie brakowało niczego. Ubraliśmy piękne drzewko, śpiewaliśmy kolędy. Odbyło się pełne humoru przedstawienie osnute na kanwie życia Zakładu. A jednak trudno było stworzyć tę jedyną niepowtarzalną atmosferę, którą przeżywa się tylko w gronie rodziców i rodzeństwa292.

Co roku uroczyście obchodzono imieniny księży: dyrektora Jana Lorka – 22 października i prefekta Seweryna Karolczyka – 8 stycznia oraz innych księży pracujących w Zakładzie; rodzinnie obchodzono także Wielkanoc oraz św. Mikołaja293; ponadto świętowano przystąpienie wychowanków z klasy III szkoły powszechnej do pierwszej Komunii św.294. Zakład odwiedzali różni goście, nieraz bardzo dostojni. Z tej okazji wychowankowie podejmowali ich okolicznościowymi występami. Jak zanotowano w Kronice, w dniu imienin ks. Stanisława Kałężnego: goście zakładowi lubią imprezy dzieciarni, toteż chętnie przy każdej okoliczności przyjeżdżają. Dzieci lubią takie dni, bo życie na wsi, choć ma dużo uroku, ale też ma chwile »tęsknicy« za czymś nowym, za czymś obcym295.

Z udziałem gości-dobrodziejów odbywało się też tradycyjne pieczenie ziemniaków. Każda klasa miała swoje ognisko, a osobne ognisko rozpalano dla gości. Przy tej okazji śpiewano i urządzano różne zabawy, np. skoki przez ogień296. Personel troszczył się, o ile było to możliwe, aby nikt nie był głodny. Rozkaz naczelnego księdza [L. Świerczka – przyp. J.T.] brzmi: Chleba i do chleba nie żałować, dobrze maścić, słodzić, solić, jedzenie urozmaicać, nie zapomnieć o deserze (…) niech się czuje jako w domu, by nie ruszał po kryjomu297.

Wychowankowie utrzymywali bliski kontakt z księżmi dyrektorami. Świadczą o tym liczne listy i kartki pocztowe298. Jeden z wychowanków przyznaje, że dzięki pracy księży misjonarzy wyszedł na człowieka, zdobył dobre stanowisko pożyteczne dla Ojczyzny: Byłem wychowankiem i korzystałem z łaskawej opieki Przewielebnych O.O. Misjonarzy, przeto czuję się zobowiązanym dać skromny datek na utrzymanie Zakładu ks. Siemaszki299.

I jeszcze jeden przykład życzeń znajdujących się w archiwum: Zasyłam serdeczne podziękowania (…) za dobro księdza Rzymełki i donoszę, że ja żyję w Lubaczowie i stworzyłem swój warsztat we własnym budynku (…) – Michał Lutoszyński szewc300. 292

A. Małysiak bp, Szukamy Boga, dz. cyt., s. 147.

293

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 2.

294

AMS, I. 30. Księga pamiątkowa, dz. cyt., s. 21.

295

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 86.

296

Tamże, s. 121.

297

Tamże, s. 93.

298

AMS, III. 2. g) 1927. Listy od wychowanków.

299

AMS, III. 2. i) bd., nr 9. List od wychowanka W. Kołodzieja.

300

AMS, III. 2. g) 1926. List od wychowanka M. Lutoszyńskiego.

138

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

O bliskości i zażyłości pomiędzy księżmi a wychowankami świadczy też fakt, że razem spędzano czas wypoczynku np. grając w piłkę301 czy zjeżdżając na nartach, a tę atmosferę przedstawia najlepiej fragment kroniki: Nasi chłopcy również dostali małe narty. Ks. dyrektor J. Lorek przy próbnych ćwiczeniach naliczył 25 upadków i ze zranionym nosem pojechał do Krakowa, lecz już na drugi dzień w całej pełni sportu używał. Za jego przekładem poszedł ks. prefekt Karolczyk, p. nauczyc. Rogalska, jednym słowem wszystkich opanował jakiś dziwny szał narciarski, kto miał tylko chwilę wolną, ten deski przypinał i zjeżdżał302.

Na początku roku szkolnego w Zakładzie odbywały się konferencje wychowawcze pod przewodnictwem ks. dyrektora. Omawiano na nich problemy wychowawcze oraz ustalano ogólne zasady postępowania i podział czynności. Podkreślano konieczność sumiennego wypełniania przyjętych na siebie obowiązków, gdyż od tego zależał porządek i właściwe funkcjonowanie całej instytucji. Ustalano też personalnie i bardzo precyzyjnie zakres odpowiedzialności za konkretne zadania w Zakładzie. Sumienność w przydzielaniu czynności i obowiązków oraz ich zakresu świadczy o dużym doświadczeniu w kierowaniu Zakładem przez ks. Karolczyka303. Wymagania regulaminu były dość surowe. Wymagał on wielu wyrzeczeń, a czasem nawet stawał się wręcz niemożliwy do przestrzegania dla tych wychowanków, którzy dotychczas zażywali zbyt wielkiej swobody, a tak było przede wszystkim z młodzieżą pochodzącą z Krakowa. Zachowanie go nie sprawiało jednak trudności młodzieży przyzwyczajonej do posłuchu wobec przełożonych i rodziców. Karą za słabe postępy w nauce było dodatkowe zaostrzenie regulaminu, a krokiem ostatecznym stawało się usunięcie z Zakładu. Taka pedagogika porządku, przestrzegania i egzekwowania zasad zawartych w regulaminie przynosiła dobre wyniki. Współpraca szkół i Zakładu dawała bardzo dobre wyniki wychowawcze. Wielu wychowanków po czteroletniej praktyce stawało się dobrze wykwalifikowanymi, inteligentnymi fachowcami. Młodzież z prowincji wyprzedzała w tym względzie znacznie młodzież miejską 304. Wychowawcy traktowali pracę z młodzieżą odpowiedzialnie i ze świadomością, że od niej zależny był los licznej rzeszy młodych ludzi, a przecież była to młodzież trudna do prowadzenia. Starano się dać jej możliwie jak najwięcej serca i rodzinnego ciepła, a równocześnie dążono do tego, by poza nauką i pracą młodzież mogła wyładować młodzieńczą energię na boisku sportowym, w drużynie harcerskiej, w różnorodnej działalności kulturalnej i artystycznej. Kaplica Zakładu została otwarta dla wiernych z zewnątrz i co niedzielę wypełniała się po brzegi, zwłaszcza młodzieżą spoza Zakładu. Była to okazja, by z nauczaniem moralności wyjść na zewnątrz i dotrzeć do szerszej gromady młodych z Krakowa305. 301

Wywiad z ks. bp. Albinem Małysiakiem, dz. cyt.,

302

AMS, XII. A. 1. Kronika Zakładu, dz. cyt., s. 34-35.

303

AMS, X. 6. b). 1942. Protokół konferencji wychowawczej z 3 września 1942 r.

304

AMS, XV. 5. J. Rzymełka, Zakład, 1912, dz. cyt., s. 6.

305

AMS, I. 11. W. Szymbor, dz. cyt., s. 3.

Rozdział III Działalność Zakładu po śmierci Założyciela

139

7. Organizacja pracy W zależności od okresu działalności Zakładu oraz do wieku wychowanków zmieniał się plan dnia. Oto przykładowy, stosowany w Czernej: pobudka o 6.30, o 7.00 – modlitwy poranne i śniadanie (kawa, chleb), o 8.00 – lekcje, o 11.00 – drugie śniadanie (smarowany chleb lub bułka, owoce, jarzyny), o 13.00 – obiad (chleb, zupa, rosół, porcja z podwójnego dania), do 14.30 – rekreacja a po niej nauka własna do 16.30, podwieczorek (mleko gorące i chleb, a latem mleko kwaśne), do 18.00 – pogadanki, nauka śpiewu, korzystanie z biblioteki itp., o 18.30 – kolacja (zupa, chleb, herbata, w niedziele i święta – wędlina; mięso otrzymywali chłopcy na obiad trzy razy w tygodniu, w piątek – jajka lub szproty albo śledź), o 20.00 – spoczynek. Jeśli chodzi o wyżywienie, obowiązywała bezwzględna zasada: dziecko nie może wyjść z jadalni głodne. Repeta była sprawą naturalną i zwyczajną, a kara odmawiania dziecku jedzenia była bezwzględnie zabroniona. Uważano, że byłoby nieludzkie karać w ten sposób zagłodzone dzieci. Na czele Zakładu stał ks. prefekt. Nauczycielki w sprawach szkolnych podlegały inspektorowi, natomiast w sprawach wychowawczych i regulaminowych Zakładu – ks. prefektowi, który z kolei podlegał dyrektorowi Zakładu. Co trzeci dzień i co trzecią niedzielę każda nauczycielka miała całodzienny dyżur przy chłopcach. Wtedy oprócz lekcji, odbywających się rano, była z chłopcami przez cały dzień. Odpowiadała za zachowanie i bezpieczeństwo młodzieży306. Co miesiąc odbywała się szkolna wywiadówka. W pierwszą niedzielę każdego miesiąca krewni i opiekunowie chłopców mogli ich odwiedzić i dowiedzieć się o ich zachowaniu, postępach w nauce, potrzebach i brakach swoich dzieci307. Analiza zapisów w Księdze protokołów konferencji wychowawczych, pozwala wyodrębnić najważniejsze problemy wychowawcze, na które wskazywał ks. Leon Świerczek. Zalecał np. wychowawczyniom zwracanie uwagi na to, by chłopcy czuli się nawet lepiej niż w domu, dlatego należy odnosić się do nich jak najbardziej po macierzyńsku, przyzwyczajanie dzieci do mówienia „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, konieczność kontroli wykonywania różnych czynności przez chłopców (np. porannego mycia), bo kiedy nie są kontrolowani, wielu nie wypełnia tych czynności. Odnotowano także, że dzieci zajęte przygotowaniem przedstawień zaniedbują naukę Mimo wniosków wychowawczyń ksiądz, nakazał kontynuowanie tych działań. Zalecał ograniczenie stosowanie kar cielesnych. Zabiegał o przygotowanie repertuaru pieśni kościelnych i świeckich, a następnie rozśpiewanie dzieci. Nakazywał zwracanie uwagi na punktualność i dokładność wykonywanych prac, tępienie wulgaryzmów językowych, pojawiających się szczególnie po wakacjach spędzonych w domu, dbałość o cotygodniową zmianę gazetki ściennej, Obowiązywała zasada, że wszelkie kary należy wykonywać w porozumieniu z ks. dyrektorem, a każde dziecko należy traktować indywidualnie.

306

AMS, I. 24. Zakład wychowawczy, dz. cyt., s. 21.

307

Tamże, s. 22.

140

Jacek Tendej CM: Od ks. Kazimierza Siemaszki do „Radosnej Nowiny 2000”

Zwracał też uwagę wychowawczyniom, by dokładniej kontrolowały ubrania, ponieważ chłopcy wyglądają niedbale. Twierdził, że przy każdej sposobności należy urządzać pogadanki o grzeczności, a także powrócić do dawnej praktyki urządzania popisów uczniów przygotowywanych samodzielnie. Bezwzględnie żądał, by podanie dziecku rozkazu było jasne i nieodwołalne308. Wybrane tutaj zostały i wyeksponowane cechy charakterystyczne pracy wychowawczej w Zakładzie ks. Siemaszki na przestrzeni czasu jego funkcjonowania. Zasady te zmieniały się w zależności od wielu czynników: czasu, wieku wychowanków, osobowych cech wychowawców itp. Ks. bp Albin Małysiak, ostatni dyrektor Zakładu przed jego likwidacją w 1954 roku, zapytany podczas wywiadu o idee i wartości wychowawcze obecne były w działalności Zakładu. stwierdził: fundamentem były zdarzenia z Pisma Świętego, przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, który poratował biednego człowieka, opatrzył jego rany, zawiózł do gospody, zapłacił za niego – to jest realizacja przykazania miłosierdzia względem bliźniego, bo pokrzywdzony może być nie tylko człowiek starszy, ale nawet jest to dziecko np. gdy ojciec jest pijakiem, gdy panuje wielka bieda. [Jest to więc – przyp. J.T.] realizacja przykazania Chrystusowego o miłosierdziu względem bliźniego. (…) To jest pomoc ludziom pokrzywdzonym przez życie; takiemu chłopcu, któremu w domu było bardzo źle albo czasem, gdy wręcz tego domu nie posiadał309.

Natomiast na pytanie o stosowane w Zakładzie metody ks. biskup odpowiedział: najzwyklejsze, pozytywne, konserwatywne, dobre metody. Trzymaliśmy się zasady módl się i pracuj, daliśmy religijne wychowanie. Tego my się nie wstydziliśmy, jasno mówiliśmy, że to jest Zakład ks. Siemaszki, zakład katolicki, uczyliśmy zachowywać Boże przykazania. (…) Metoda zachowania przykazań Bożych, bardzo kładliśmy nacisk na pracę, na naukę, pilnowaliśmy, by nie palono papierosów, by uciekali od kieliszka, o narkotykach w ogóle nie było mowy (niektórzy nawet nie wiedzieli, co to są narkotyki). Pod tym względem metody wychowawcze były łatwiejsze niż dzisiaj; wtedy młodzieży ani dzieci nikt nie rozpieszczał tak jak się to dzisiaj dzieje. (…) Kto tam wtedy mógł mówić o rozpieszczaniu, jak ich matka miała sześć, to ledwo starczało czasu, aby każdemu z osobna matka serce okazała i umiała to zrobić dobrze310.

308

AMS, XII. G. 3e. Księga protokołów i posiedzeń konferencyjnych w latach 1935-1938.

309

Wywiad z ks. bp. Albinem Małysiakiem, dz. cyt.

310

Tamże.

View more...

Comments

Copyright � 2017 SILO Inc.